Page 51 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 51

zbierają. To widzę. Podwórko nie jest już puste, to widzę. Ale to przecież nie
                  jest niebezpieczne. – I znowu się ożywił: – Cukerman zatrzymał się przy mnie,
                  i wiesz, co mi powiedział? „Będziemy sąsiadami”, powiedział i uścisnął mi rękę.
                     Icie Meir odwrócił się tyłem do Szolema i niezadowolony, szybkim krokiem
                  wrócił do sutereny. Gdy tylko otworzył drzwi, padło na niego spojrzenie Szejny
                  Pesi, w którym dostrzegł niezrozumiałe ogniki. – Icie Meirze, posłuchaj mnie –
                  powiedziała do niego szybko. – Posłuchaj mnie, mam nowy plan.
                     Podrapał się po głowie. – Co znowu?
                     – Wysłuchaj mnie, mój mężu – zbliżyła się do niego, przełykając ślinę. – Po co
                  w ogóle przenosić te stare graty do nowego mieszkania? Czy to łóżka dla ludzi?
                  Jak można kłaść dziecko na tym zapluskwionym nieszczęściu, no powiedz sam?
                  Gdybyś mnie posłuchał, to od razu wziąłbyś się z dziećmi i zbił z tych desek, raz-
                  -dwa, parę dobrych posłań. Podesłałoby się je odpowiednio dużą ilością pościeli
                  i… Za jednym zamachem uwolnilibyśmy się również od pluskiew. Co powiesz,
                  Icie Meirze, no?
                     Iciemu Meirowi zaczęło to już działać na nerwy. – Nagle zachciało ci się
                  pańskich wygód, co, moja żono? – siłą powstrzymywał wybuch gniewu. – Pokaż
                  mi chociaż jeden dom na całej Lutomierskiej, w którym nie ma pluskiew. Na
                  całych Bałutach znajdź choć jeden taki dom.
                     – Tak mówisz? – urażona Szejna Pesia pokręciła głową. – Mogę ci przysiąc,
                  że tam na górze, u nauczyciela, nie było ani jednej pluskwy.
                     – Przysięgaj, to zostaniesz kłamczuchą. Co myślisz, że pluskwy boją się inte-
                  ligentów? Obym miał rok tak obfity jak liczba inteligentów, u których mieszkają
                  pluskwy.
                     Szejna Pesia pokręciła głową. – Powiedziałam, że boją się inteligentów? Ty to
                  powiedziałeś. Ja mówię, że boją się czystości. Tak, czystości! Jak się utrzymuje
                  czystość w mieszkaniu, to nie ma pluskiew i nie bój się, mój mężu, już ty u mnie
                  nie narobisz takiego bałaganu, nie będziesz wnosił błota i innych paskudztw.
                  Na każdy szabat będziemy pastować podłogi i polerować je szmatami. To będą
                  lustra, a nie podłogi!
                     – Oj wej! – Icie Meir potarł obiema rękami twarz. – Może faktycznie byłoby
                  lepiej, gdyby Adam umarł ze wszystkimi żebrami w ciele! 8
                     Szejna Pesia z wielką energią załadowała na jego ręce ubrania, które leżały
                  porozrzucane na krzesełkach: – Idź, idź, nie gadaj tyle – popchnęła go. Ale przy
                  drzwiach zatrzymała go na chwilę:
                     – A ze starymi łóżkami będzie tak, jak powiedziałam.



                  8    Aluzja do stworzenia kobiety z żebra Adama. Za I. Cylkowem: „I ukształtował Wiekuisty Bóg żebro,
                     które wyjął z człowieka, na niewiastę, i przywiódł ją do człowieka. I rzekł człowiek: »Tym razem jest
                     to kość z kości moich, i ciało z ciała mojego; ta będzie nazywana mężatką, bo z męża wzięta ona!«”,
                     Gen 2, 22–23.                                                     49
   46   47   48   49   50   51   52   53   54   55   56