Page 314 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 314
pozostał jeszcze do wieczora. Ale dziś to wszystko nie było ważne. Ojcu, Iciemu
Meirowi, nie zostało wiele czasu. Nie pomagało, że Josi wysyłał do domu to, co
miał najlepszego. Nie pomagała szklanka mleka, którą kupowało się każdego
dnia od fekaliarza. Żołądek Iciego Meira nie był zdolny do przyjęcia jakiejkolwiek
strawy. Mężczyzna cierpiał na tajemniczą chorobę, o której lekarze nigdy nie
słyszeli, a którą tu, w getcie, nazywano „skurczony żołądek” . I w ten sposób
8
synowie zjadali chleb ojca, pochłaniali zupy, które Szejna Pesia gotowała dla
niego, a których on nie brał do ust. Ale najboleśniejszą rzeczą dla synów było
to, że są zadowoleni, iż ojciec nie czuje głodu. Chociaż chciwie rzuca się na
wszystko, co mu podadzą, jednak nie może tego przełknąć. – Mój mózg jest
głodny... ale żołądek nie potrzebuje niczego – odpowiadał chłopcom. A oni czuli
wstyd z powodu przyjemności, jaką odczuwały ich podniebienia.
9
Ostatnim ratunkiem było wypróbowanie słynnego w getcie leku – koraminy .
Były to krople na serce, a Szejna Pesia przekonywała swoich synów, że Icie Meir
być może nie je dlatego, że ma słabe serce i po prostu nie ma siły jeść. I choć
doktor Lewin niezmiennie twierdził, że akurat serce Iciego Meira jest zdrowe,
Szejna Pesia upierała się przy swoim. Isroel kupił buteleczki koraminy na czarnym
rynku, a Icie Meir je zażywał nie kroplami, lecz łyżkami. A ponieważ jego żołądek
ją tolerował, Szejna Pesia odczytywała to jako znak, że jest faktycznie jedynym
dla niego lekarstwem, zwłaszcza że nie można było liczyć na łóżko w szpitalu dla
chorych na niezakaźne choroby. Zarówno ona, jak i doktor Lewin utrzymywali,
każde z sobie tylko znanych powodów, że szpital niewiele więcej by tu pomógł. Tak
więc pozostano przy koraminie, a synowie robili wszystko, aby zdobyć pieniądze
na buteleczki, które wypijane łyżkami przez ojca bardzo szybko się opróżniały.
Prawdę mówiąc, buteleczki koraminy były lekarstwem także dla domowni-
ków Iciego Meira. Wszyscy czuli się lepiej, kiedy nowa buteleczka pojawiała się
w domu. Wydawało im się, że faktycznie robią coś nadzwyczajnego dla ojca, nie
zostawiając go na pastwę losu, nie ograniczając się do bezsilnego patrzenia.
A sam Icie Meir także lubił swoje buteleczki. Czuł się spokojniejszy, kiedy były
w domu. Stały na mahoniowym stoliku obok łóżka chorego, a wszyscy na nie
patrzyli tak, jakby zawierały życiodajny eliksir o tajemniczej mocy.
Szolem gapił się w zasnute deszczem okno hali. Myśl o powrocie do domu
była przykra. W ciągu dnia spędzonego w pracy, wśród towarzyszy, na liczeniu
godzin do południa, a potem do fajrantu, na rozmowach i dyskusjach, no i oczy-
wiście na samej robocie, myśl o ojcu bladła. Od czasu do czasu zakłuła w środku,
szarpnęła, ale łatwo było ją zagłuszyć. Jednak teraz zbliżała się chwila, kiedy
8 Długotrwały głód w getcie powodował różne objawy, oprócz opuchlizny głodowej, także stany depre-
syjne i apatię, której jednym z objawów był brak łaknienia albo wręcz wstręt do jedzenia.
9 Koramina – lek stosowany w zaburzeniach krążenia i kłopotach z oddychaniem, pobudzający
312 ośrodkowy układ nerwowy.