Page 310 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 310

tłumu w getcie demonstracjami i strajkami. Pokonał ich dzięki swojej żelaznej
               woli, proroczej dalekowzroczności i dyplomacji. Był pewien, że nie będzie już
               żadnych demonstracji i strajków. Kawałek dodatkowego chleba, który zabrał
               robotnikom, obiecując rozdzielić pomiędzy całą ludność, pozostał zabrany. Da-
               wał ludziom takie same porcje chleba jak wcześniej – nie dotrzymał słowa, lecz
               nie miał z tego powodu najmniejszych wyrzutów sumienia. Należało wykonać
               manewr, który polegał na odizolowaniu strajkujących od reszty ludności. Zrobił
               to dla dobra ogółu. Musiał postępować jak ojciec odmawiający swoim dzieciom
               przyjemności, które chętnie by im zapewnił, jednak nie pozwalał mu na to roz-
               sądek. A ponieważ zaczęły się dobrze zachowywać, a on znowu poczuł miłość
               i był im wierny – obdarował je, rozdzielając parę kilogramów ziemniaków na
               głowę. Uradowane getto zaraz zapominało o wcześniejszych obietnicach. Jego
               mieszkańcy byli jak dzieci, które przestają płakać, kiedy da się im cukierka.
                  Tak, jego współpraca z ludem była w tamte dni tak harmonijna, że pozwolił
               sobie nawet na zabawę w demokrację. Zwołał komitet społeczny, złożony jednak
               nie – broń Boże – z członków partii, lecz z ludzi związanych z Radą, kierowników
               biurowych, resortowych, tych wszystkich, którzy zawdzięczali mu swoją pozycję,
                                                          4
               po czym pozwolił im wybrać nad-komitet, rodzaj rządu , zapewniając, że wszystkie
               ich decyzje staną się prawem, jeśli on wyrazi zgodę. Zaprosił ich na prywatny
               bankiet z okazji pierwszej rocznicy utworzenia getta, gdzie z wielką skromno-
               ścią i powagą wysłuchał mów pochwalnych na temat swoich wielkich dokonań
               w ciągu tego roku. Podziękował i poprosił o pomoc w swojej pracy, dodając, że
               przecież, jak widać, jakoś przetrwano ten rok, więc w taki sam sposób przetrwa
               się też całą wojnę, o ile jego cel zostanie osiągnięty i wszyscy zdolni do pracy
               zostaną zatrudnieni, dzieci pójdą do szkół, a chorzy i słabi znajdą się w szpita-
               lach. Otrzymał prezenty, albumy z symbolicznymi rysunkami przedstawiającymi
               produktywizację każdego resortu. Na skórzanych okładkach wygrawerowano
               w złocie: „Niechaj żyje Nosi ha-Jehudim be-Licmansztat-geto! Niech żyje przy-
               wódca Żydów w getcie Litzmannstadt!”.
                  I jakby na podkreślenie jego zwycięstwa nadeszły duże zamówienia. Podeks-
               cytowany Prezes dzwonił, dyskutował, wzywał do siebie kierowników, komisarzy,
               policję. Wygłaszał przemówienia, obwieszczał każdemu dobre wiadomości i biegał
               po halach na Bałuckim Rynku, wydając dyspozycje dotyczące przygotowania
               wszystkiego do dużego ruchu towarów i surowców, które niedługo zaczną prze-
               chodzić przez to miejsce w drodze na zewnątrz i z powrotem.




               4    W lutym 1941 r. Rumkowski powołał Komisję Doradczą, do której zaprosił ważnych urzędników
                  gettowej administracji, m.in. Henryka Neftalina, Leona Szykiera, Dawida Warszawskiego. Miało to
                  być – jak podkreślał Prezes – forum wymiany myśli, a nie ciało ograniczające jego władzę. Komi-
         308      sja spotykała się sporadycznie i jej opinie nie wpływały na podejmowane decyzje.
   305   306   307   308   309   310   311   312   313   314   315