Page 176 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 176

W drodze do domu malarz Gutman opowiadał:
                  – Wie pan, przed przenosinami do getta pozbyłem się wszystkich moich obra-
               zów. Lecz tu… Ostatnio znów chwyciłem za pędzel i… Wydaje mi się, że tu można
               przemówić pełnym głosem. I wie pan, co jeszcze myślę? Myślę, że to obowiązek…
               Nie mówiąc już o wewnętrznym wsparciu, jakie to daje. Weźmy mnie… Jestem
               zwolennikiem aktywnej walki o wolność. Może pan sobie wyobrażać, że to moje
                                                                 7
               największe osiągnięcie. Mam na myśli mój hiszpański epizod . Tutaj, po wejściu
               Niemców, wszystko we mnie płonęło. Duch Hiszpanii domagał się odpowiedzi.
               Biegałem po mieście jak szaleniec. Wszyscy mnie wyśmiewali… Polacy, Żydzi,
               dawni towarzysze broni. Jak może mi przyjść do głowy porównywanie sytuacji
               w Hiszpanii i w Polsce? Pozostało mi działać samemu. Co mogłem zrobić? Naj-
               wyżej zabić jakiegoś Niemca albo dwóch. Czasami byłem gotów… Wygląda jednak
               na to, że artysta we mnie, tak, ten martwy artysta, który zniszczył wszystko,
               co stworzył, nie zgodził się na taki układ. Nawet tu, zanim zacząłem malować,
               nieraz miałem ochotę rzucić się na żandarma przy drutach. Ale odkąd maluję,
               nie przychodzi mi to już do głowy… Rozumie mnie pan? To walka wewnętrzna.
               Obowiązek uwiecznienia dla świata. To samo w przypadku pana. Wie pan, jak
               podziwiałem pana pisanie, jeszcze wtedy, gdy mało kto pana znał…
                  – Ech – westchnął Bunim, lecz w duchu czuł odświętną radość. – Myśli pan,
               że bez tego brakuje mi obowiązków?
                  – Każdy je ma, ale pan musi mieć siłę, by podołać jeszcze jednemu. Potrafi
               pan utrzymać w ręku pióro.
                  – I co z tego? – Bunim był pobudzony i podenerwowany. – Nie sądzi pan, że
               nawet największy mistrz nie dałby sobie rady z takim tematem?
                  – Każdy musi robić to, na co go stać.
                  – Głupstwa – Bunim machnął ręką, ale w głębi duszy dziękował Gutmanowi
               za te słowa. Tak, czuł w sobie powołanie. Pisanie mogło nadać życiu sens.
                  Pożegnał się z Gutmanem i przemaszerował przez podwórze pospiesznym
               krokiem. Wiedział, co będzie robić wieczorem.
                  Gdy otworzył drzwi, natknął się na posępny wzrok Miriam. Dziecko zacho-
               rowało. Od kilku dni Blimele miała biegunkę. Mówiono na podwórzu, że to wina
                   8
               krup  i łusek, które ciężko się trawi. Blimele dostała gorączki, a doktor Lewin
               stwierdził dyzenterię.
                  Mijały dni i tygodnie obaw o Blimele, zajmowania się jej wypróżnieniami,
               sprzedawania racji chleba i cukru za odrobinę ryżu.




               7    Aluzja do udziału bohatera w hiszpańskiej wojnie domowej, która toczyła się w latach 1936–1939.
               8    Krupy (krupa) – pierwotnie rodzaj kaszy otrzymywany z ziarna, które zostało poddane tylko lek-
                  kiej obróbce – obłuszczone z zewnętrznej osłonki i zachowało w przybliżeniu swój kształt i wygląd,
         174      także synonim kaszy jaglanej.
   171   172   173   174   175   176   177   178   179   180   181