Page 97 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 97

mu się słowa, gwizdał melodię refrenu, po czym zaczynał od początku. Śpiewanie
             Josiego działało Iciemu Meirowi na nerwy. Zaopatrzyć ojca w elegancki garnitur
             – i problem z głowy! Synkowi było lekko na sercu, a on, Icie Meir, mógł walić
             głową w ścianę, a i tak nikogo by to nie obeszło.
                A Szolem, najmłodszy i najwierniejszy ze wszystkich, rozumiejący ojca niemalże
             bez słów – o czym teraz myślał? W całym tym zamieszaniu i gorączce leżał na
             warsztacie z twarzą zasłoniętą numerem „Jugnt Wekera” i kłócił się z matką.
                A ona, Szejna Pesia, taka niby wierna żona – ale teraz nie można się było
             odezwać do niej nawet słowem. Siedziała i łatała swoją starą, czarną suknię,
             która już się niemal rozpadała pod palcami i jak zwykle płakała bez łez, pocią-
             gając nosem. Oczywiście Icie Meir wiedział, co się dzieje w jej sercu. Po pierw-
             sze, była zmęczona po całym dniu. Zaraz rano poszła ze wszystkimi synami
             do sali tanecznej na Brzezińskiej, aby pomóc w przygotowaniu wszystkiego na
             uroczystość, i chociaż na zewnątrz był trzaskający mróz, wróciła zła i spocona.
             Ledwo zdołała zjeść zimny, przestały czulent  bez smaku, a już musiała biec
                                                   26
             na górę do wuja Henecha, aby pomóc w pakowaniu ryb i mięsa, ciast i tortów,
             które wuj miał zaraz przewieźć swoim wozem piekarniczym do sali tanecznej.
             A teraz siedziała i naprawiała swoją świąteczną suknię, którą już dawno mogła
             była zamienić na nową – a na domiar wszystkiego Szolem zaczął się wymawiać
             od pójścia na wesele Grety.
                Greta była córką siostry wuja Henecha. Z matką i siostrą mieszkały u nie-
             go, od kiedy wszystkie trzy przyjechały ze Zbąszynia . Zaraz po przybyciu na
                                                          27
             Bałuty Gretę i Florę otoczyła armia chłopców, którzy najpierw przyglądali się im
             z daleka – z wielkim respektem i czcią, a potem już z nieco mniejszego dystan-
             su, ale z tym samym respektem, który bałucki chłopak obowiązkowo okazuje
             panienkom przybywającym z Niemiec. Siostry nazywano „Niemkami” , starając
                                                                      28
             się na wszelkie sposoby zabłysnąć przed nimi inteligencją. Kaleczono bałucki
             jidysz, aby brzmiał bardziej po niemiecku. Ale to i tak nie pomagało. Panny
             odganiały od siebie bałuckich kawalerów. Greta właśnie zakochała się w bu-
             chalterze z Nowego Miasta, który oczywiście mówił tylko po polsku i oczywiście



             26   Czulent – tradycyjna potrawa kuchni żydowskiej, której przygotowanie polega na wolnym dusze-
                niu koszernego mięsa z fasolą, cebulą i kaszą.
             27   W końcu października 1938 r. na stację graniczną w Zbąszyniu Niemcy brutalnie deportowali kilka
                tysięcy Żydów z polskimi paszportami, którzy – zgodnie z ustawą polskiego Sejmu – 1 listopada
                1938 r. straciliby polskie obywatelstwo. Tylko ok. 2 tysięcy osób wjechało w głąb kraju, reszta decy-
                zją władz polskich została zatrzymana. W Zbąszyniu powstał potężny obóz przejściowy dla uchodź-
                ców, którzy starali się dostać pozwolenie na wjazd do Polski, wyjazd do Palestyny lub innych kra-
                jów. Rodziny w Polsce starały się pomóc krewnym z Hamburga, Frankfurtu czy Berlina, zabierając
                ich do siebie.

             28   Niemiec – określenie Żyda, który porzuca tradycyjny, religijny sposób życia.  95
   92   93   94   95   96   97   98   99   100   101   102