Page 102 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 102
– Nie przejmuj się – poklepał poduszkę – chory bundowiec, to i tak zły bun-
dowiec… Przede wszystkim trzeba się jakoś trzymać na nogach.
Szolem zamknął oczy. Jak najszybciej chciał zostać sam. Ale Szejna Pesia
nie dała mu jeszcze spokoju. Zanim wyszła, nalała mu wody z solą do płukania
gardła, przysunęła do łóżka miskę na nieczystości oraz na wszelki wypadek
dała mu proszek z kogutkiem , aby gorączka szybciej spadła – i dopiero potem,
33
uspokojona i pogodna, skierowała się wraz z Iciem Meirem ku wyjściu.
*
Szolem leżał w łóżku przykryty po uszy, z głową sztywno unieruchomioną
kompresem. Czuł silne pulsowanie w skroniach. Oczy mu płonęły. Wyobrażał
sobie, że wyłazi z łóżka, zrywa kompres i idzie na zebranie. Ale nie mógł nawet
ruszyć nogą. Zachciało mu się spać, ale nie mógł zasnąć. Wyobrażał sobie, jak
pięknie musi dzisiaj wyglądać jego narzeczona Flora, wystrojona na wesele
siostry. Przyszło mu do głowy, że i tak tańczyłaby cały wieczór z Josim, który był
najlepszym tancerzem na całych Bałutach. Szolem poczuł gorzką satysfakcję,
że Flora nie wie o jego chorobie uniemożliwiającej mu pójście na to wesele.
Nie lubił wesel i był zagorzałym przeciwnikiem salonowych tańców. Starał się
zapomnieć o zebraniu, na które najprawdopodobniej nie dotrze, ale tezy wystą-
pienia, które miał wygłosić, nie chciały opuścić jego myśli. Kręciły się i plątały
po głowie, aż straciły swą wyrazistość. W sposób niepojęty i nieoczekiwany
wyłoniło się z nich nazwisko, pociągając za sobą obraz pewnej twarzy. Dziew-
częcej. Tym razem nie była to twarz Flory. Dokładnie ją rozpoznał, wiedział,
czyja to twarz, i dziwił się, w jaki sposób przyszła mu do głowy – ot, tak nagle.
Estera. Widział ją taką, jak wyglądała, gdy była małą dziewczynką. Widział jej
głowę zwieńczoną wielka czupryną rudych loków. Widział zielone oczy, które
zmieniały się w dwie zielone szparki, gdy się śmiała. Jaką władzę miała nad
nim cały czas! Gdy tylko ją spostrzegał, przystawał z otwartymi ustami, wstrzy-
mując oddech. A przecież sam był wówczas jeszcze dzieckiem. Przez wiele lat
znał tylko jej imię i nic więcej o niej nie wiedział. Potem powiedziano mu, że jest
sierotą i mieszka w oficynie po lewej stronie podwórza u swojego wuja Chaima
Pończosznika.
Przez całe dzieciństwo nie zamienił z Esterą ani słowa, chociaż widywał ją dość
często, kiedy schodziła z góry do „ogrodu” – do drzewa wiśniowego, podczas kiedy
33 Proszek z kogutkiem – popularny w okresie międzywojennym lek przeciwbólowy. Nazwa pocho-
100 dziła od wizerunku koguta na opakowaniu.