Page 72 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 72

W tym czasie pan Rumkowski w gabinecie Samuela nadal snuł plany, w jaki
           sposób uzdrowić Bałuty. Zebrani już rozsmakowali się w rozmowie, więc teraz słuchali
           Rumkowskiego jednym uchem, zerkając na niego jednym okiem, pełni znudzenia
           i zniecierpliwienia, jakie okazuje się dziecku, które opowiada przydługą historyjkę.
           Zwykle wrażliwy pan Rumkowski, który nie miał w zwyczaju wygłaszać przemów,
           tym razem podochocony winem i nagłą, odległą wizją nie zauważał, co się wokół
           niego dzieje. Dalej ślinił wargi, połykał słowa i uderzał w stół zaciśniętą pięścią.
             Samuel nie chciał, aby Matylda zdenerwowała się na niego. Nadeszła pora, aby
           pójść do pozostałych gości. Przyjaźnie położył dłoń na ramieniu Rumkowskiego.
             – Poruszył pan bolesny temat, panie Rumkowski – powiedział z szacunkiem.
           – Będziemy musieli wrócić do tej sprawy, ale teraz chodźmy napić się herbaty…
           – Samuel mówił to poważnie. Ten starszy człowiek miał rację. Najwyższy czas,
           aby uczynić coś w kierunku „uzdrowienia Bałut”, jak wyraził się pan Rumkowski.
           Samuel był nawet zdziwiony, że słuchacze z takim brakiem szacunku podeszli
           do jego wysiłków w zakresie spraw społecznych. Nawet redaktor Mazur, jego
           mądry przyjaciel, nie poświęcił staremu uwagi i nie okazał należnego respektu.
           Samuel był zdumiony i czuł, że różni się od wszystkich pozostałych szczególną
           sympatią, jaką darzył tego srebrnowłosego patriarchę.
             W końcu Rumkowski otarł pot z rozgrzanej twarzy i rozejrzał się, jakby dopiero
           teraz zobaczył, gdzie się znajduje. Podnoszono się z miejsc i powoli przesuwano
           ku drzwiom. Po drodze Samuel zatrzymał Mazura:
             – Poczekaj, muszę ci coś pokazać. – Podszedł do starej, rzeźbionej szafy
           stojącej pod ścianą. – Mam Hagadę pesachową , której używał mój ojciec,
                                                    52
           a odziedziczył ją jeszcze po moim pradziadku…
             Mazur zrazu zaczął się ekscytować:
             – No patrzcie, szafa niczego sobie! Ręczna robota, co?
             – Tak, zrobiona na zamówienie. Widzicie te drzwi zdobione żłobieniami, tę
           snycerkę po bokach? – Samuel sięgnął ręką za gzyms i macając, przesunął ją
           na najwyższy szczyt szafy. – Renia zawsze kładzie tu kluczyk…
             – No rzeczywiście, antyk! – także profesor Hager podziwiał mebel.
             Mazur chwycił go za rękę.
             – Mam pana, panie profesorze! Teraz już się pan nie wykręci, czy to nie jest
           sztuka żydowska? Powie mi pan, że goj wyrzeźbi taką biblioteczkę?
             Samuel wziął ołówek z biurka.
             – Kiedy byłem chłopcem – uśmiechnął się – wsadzałem szpic ołówka w szparę
           między drzwiami, aby je otworzyć… – Przez chwilę myślał nawet, żeby zawołać




           52   Hagada pesachowa – tekst czytany podczas świątecznej kolacji (sederu) w czasie święta Pesach;
             opowiada historię wyjścia Izraelitów z Egiptu, zawiera również komentarze, midrasze, modlitwy,
             hymny i objaśnienia. Hagadę pesachową ozdabiano, przykładając dużą wagę do jej estetyki, dla-
     70      tego często egzemplarze Hagady są cennymi zabytkami sztuki żydowskiej.
   67   68   69   70   71   72   73   74   75   76   77