Page 47 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 47
Wprawnym, mechanicznym ruchem rozwiązał krawat i poluzował kołnierzyk koszuli.
Siedząc w wannie, słyszał dalekie dźwięki włączonego radia, beztroski głos
Dziuni, okrzyki Matyldy, polecenia kucharki Rejzli. Dzwonek u drzwi frontowych
wciąż dźwięczał. To posłańcy przynosili kwiaty i podarunki. Dom stopniowo na-
bierał życia przed balem i ten pośpiech spowodował, że i ruchy Samuela stały
się szybsze. Energicznie namydlił ciało, jakby chciał zmyć z siebie wcześniejsze
nieprzyjemności. Myjąc się, przypomniał sobie melodię tej francuskiej piosenki,
którą usłyszał w radiu. Z radością rozcierał po skórze białą pianę, śpiewając
przeciągle basem: J’attendrai…
*
Bal nabierał rozmachu. W salonie paliły się wszystkie światła. Z kryształowych
żyrandoli i kandelabrów spływała iskrząca, błyskotliwie połyskująca jasność,
która wnikała w każdą ścianę, w każdą fałdę ciężkich zasłon, igrając z połyskiem
politury na świeżo wypolerowanych, nowych meblach. Światło przenikające
przez kryształ, przez każdy kawałeczek szkła, powodowało, że wszystkie barwy,
jakie można było odnaleźć w salonie, rozświetlały się własnym lśnieniem, każdy
przedmiot błyszczał fantastycznym, niezwykłym blaskiem.
Nowe, mahoniowe kredensy, zrobione przez najlepszego stolarza w mieście
– samego Niemca Wutke – były zastawione wazonami pełnymi kwiatów. Spomiędzy
18
cienkich, zielonych gałązek, tak jasnych i przezroczystych, jakby były precyzyjnym,
filigranowym dziełem artysty, wyglądały purpurowoczerwone, dorodne główki
na wpół rozwiniętych róż i tulipanów, pełnych gracji orchidei i bladych hiacyntów.
Oprócz kwiatów w zaokrąglone sklepienia okien salonu wstawiono parę cięż-
kich doniczek, z których wyrastały całe drzewa obwieszone dużymi, zielonymi
liśćmi o rozmaitych kształtach. Splatały się one ze sobą, cisnęły jedno obok
drugiego, tworząc ścianę zieleni i iluzję ogrodu. Za szeroko rozłożonymi liśćmi
filodendronów, owalnymi i podłużnymi liśćmi figowców, cienkimi, drżącymi liśćmi
palm widać było plątaninę białych listków, które mróz wymalował na szybach,
jakby jedne chciały konkurować z drugimi w gracji i pięknie.
W tej to świątecznej grze świateł, kwiatów i zieleni goście kręcili się w rytmie
wiedeńskiego walca. Atmosfera była już gorąca. Matylda dała mały koncercik
lekkiego repertuaru. Dla pani Hagerowej zagrała Barkarolę Chopina, a poza tym,
ku uciesze publiczności, parę mazurków i krakowiaków. Goście byli już po paru
kieliszkach, więc początkowa sztywność i powściągliwość zostały przełamane.
18 Fabryka mebli założona przez Karola Wutke przy ul. Jaracza 42 (Cegielniana 70), od 1913 r. pro-
wadził ją Otto Wutke, a w 1935 r. przejęła go wnuczka Elza Seidel. 45