Page 190 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 190

– Lechaim, lechaim, Rumkowski, ma pan miłe dzieci, za ich zdrowie! – zawołał
           Mazur w odpowiedzi.
             – Oczywiście, że są miłe, a co, moje dzieci miałyby nie być miłe? – mruknął
           Rumkowski zadowolony. – Co, nie napisze pan czegoś o tym, ha? – Powstrzymał
           swoją niechęć do zagadywania redaktora, a nawet przyjaźnie stuknął Mazura
           palcem w ramię.
             Redaktor odpowiedział mu w podobnie przyjaznym tonie, który nie był jednak
           pozbawiony lekko ironicznego wydźwięku:
             – Napisze się, napisze się. Proszę się nie martwić. – Mówiąc to zwrócił się
           do swych współrozmówców, chcąc kontynuować przerwaną kwestię. Rumkowski
           poczuł się urażony:
             – Już plotkujecie?
             – Tak. – Mazur uśmiechnął się. – Chcę wyciągnąć od nich trochę tajemnic
           gminy.
             Jego współrozmówcy, dobrze ubrani panowie z jarmułkami na głowach,
           zaśmiali się.
             – Proszę się nie obawiać, panie Rumkowski, – odezwał się jeden z nich,
           mężczyzna o pięknym obliczu, ze starannie przystrzyżoną „niemiecką”  bródką.
                                                                     2
           – Opowiadamy mu tajemnice, o których wszyscy wiedzą, i tym samym chronimy
           te tajemnice, o których rzeczywiście nikt nie wie.
             – U nas w gminie nie ma żadnych tajemnic! – przerwał mu Rumkowski.
             – Prawda, prawda! – wmieszał się drugi, mrugając parą wesołych, mądrych
           oczek. – Ale cóż wam szkodzi, że redaktor będzie sobie myślał, że odkrył Ame-
           rykę? – Mrugnął porozumiewawczo do Mazura. – Dziennikarz musi odkrywać
           tajemnice, nawet jeśli nie ma żadnych do odkrycia. Prawda, panie Mazur?
             Mazur otwarcie dawał do zrozumienia, że Rumkowski powinien zostawić ich
           w spokoju. Ale on, doskonale czując swoją zbędność, jak na złość nie ruszał się
           z miejsca.
             – Widzicie? – wskazał ręką na zebranych gości. – Z mojej partii nikt nie
           przyszedł.
             – A ja się dla pana nie liczę? – zwrócił mu uwagę Mazur.
             – Pan? Jest pan tu w roli dziennikarza. – Rumkowski machnął ręką. – My-
           ślicie, że nie wysłałem im listów? Jaśnie panowie… Obłożyli mnie klątwą i tyle.
           Myślą, że mogą mnie odsunąć od syjonizmu, wielcy mi politycy! – Już zaczął się
           gorączkować. – Wykluczyć mnie z partii, mnie, starego wyjadacza pracy syjoni-
           stycznej. Naruszenie dyscypliny, tak się to u nich nazywa. Nie mają pojęcia, czym
           jest dyscyplina. Prawda jest po mojej stronie! – Uderzył się w piersi i jasne było,
           że to temat bardzo dla niego bolesny. – Jestem lepszym syjonistą niż wszyscy



           2    Niemiecka bródka – określenie odnoszące się do krótkich, podciętych bród tzw. Żydów postępo-
    188      wych, w przeciwieństwie do długich bród tradycyjnych przedstawicieli społeczności żydowskiej.
   185   186   187   188   189   190   191   192   193   194   195