Page 105 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 105

się na poduszce. Wydawało mu się dziwne, że po tylu latach dziś wieczorem
             znowu śnił o Esterze. Zadał sobie pytanie, czy nie oznacza to zdrady wobec
             Flory i ta myśl wydała mu się nieprzyjemna. Ze sterty gazet leżących obok łóżka
             wygrzebał bieżący numer „Folks-Cajtung”. Znalazł w nim artykuł o „dwójka-
             rzach” , którego nie zdołał skończyć. Lubił czytać artykuły organizacji partyjnej
                   36
             i wynajdywać argumenty przeciwko nim. To pomagało mu później w dyskusjach
             z towarzyszami, jak również w kłótniach z bratem Motlem, zagorzałym komuni-
             stą. Szolem przekartkował gazetę, rozłożył ją i zagniótł wokół interesującego go
             tekstu. Nagle jego spojrzenie padło na miejsce nad tytułem – na biały brzeg.
             Oczy mu się zaiskrzyły. Kilka razy przeczytał datę dzisiejszej gazety. W głowie
             zaświtała mu pewna myśl, coraz wyraźniejsza, radośniejsza. Pomylił daty! Tak,
             zdarzało mu się mylić daty zupełnie jak ojcu, Iciemu Meirowi. Ważne zebranie
             ma się odbyć dopiero nazajutrz, w niedzielę.
                Odetchnął głośno z wielką ulgą. Dobrze było chorować. Bardzo przyjemnie
             leżeć w łóżku w cichej, ciepłej piwnicy z numerem „Folks-Cajtung” w ręku. Gdzieś
             głęboko w sobie znowu poczuł Esterę. Był jej wdzięczny, jakby to ona przesunęła
             to zebranie, jakby ponownie sprawiła, że poczuł się dobrze. Znowu kusiła go myśl,
             aby leżąc tak jak teraz, z twarzą ukrytą w gazecie, marzyć o niej, przywoływać
             jej obraz. Dzisiaj mógł. Nie był przecież całkiem zdrów i został sam jeden w su-
             terenie, gdyż wszyscy inni poszli na wesele. A jednak wzbraniał się, gdyż Estera
             była słabością, która do niego nie pasowała. Starał się myśleć o jutrzejszym
             zebraniu, o wyborach delegatów na konferencję w Warszawie. Powtarzał sobie
             na nowo „tezy”. Zabierze jutro głos i uzasadni konieczność powiększenia milicji
             młodzieżowej.
                W czasie, gdy przebiegał wzrokiem ciekawy artykuł, złapał się na tym, że nie
             wie, co czyta. Przywołując się do porządku, zaczął raz jeszcze. Artykuł mówił
             o Związku Radzieckim. Stosunek do Związku Radzieckiego w dzisiejszych czasach,
             w obliczu wydarzeń na świecie i w obliczu położenia samej Polski, był jednym
             z zasadniczych problemów w partii. Dużą wagę przywiązywano do tego, aby
             każdy bundowiec zajmował jasne stanowisko w tym względzie. Jednak czytanie
             mu nie szło. Nieustannie tracił wątek. Wciąż jeszcze był w pętach snu, z którego
             dopiero co się obudził i nie do końca wyzwolił.
                Zaczął liczyć i doszedł do wniosku, że to już chyba dziesięć lat, jak nosi Esterę
             w sercu. Aż go przestraszył ten rachunek. Myślenie o czymś tak nierealnym, jak
             ta dziewczyna, z którą nigdy nie zamienił słowa, bardziej pasowało do jakiegoś
             burżuja niż do niego. Poczuł złość na siebie i zaczął zadręczać się pytaniami,
             dlaczego nigdy nie zakochał się w dziewczynie z organizacji, jak na przykład



             36   „Dwójkarze” – lewicowa, obok prawicowych „jedynkarzy”, frakcja Bundu, powstała w czasie kon-
                gresu tej partii w kwietniu 1920 r. Osią niezgody była rozbieżna opinia dotycząca warunków Lenina,
                na których Bund miał stać się członkiem Kominternu.               103
   100   101   102   103   104   105   106   107   108   109   110