Page 110 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 110

– Nadejdzie dzień – wykrzyknął rozpalony Szolem. – Nadejdzie dzień, panie
           Cukerman, kiedy zapłaci pan rachunek. Niech pan sobie nie myśli! – poczuł
           ściskające go obręcze. Znowu miał gorączkę.
             Samuel nie miał pretensji do chorego chłopca. Wszystko, co czuł w tym
           momencie, to była ciekawość – rodzaj nagłej, kapryśnej woli, aby dojść tego, co
           nieznane. Postanowił zmienić temat:
             – Moim dziadkiem był reb Szmuel Cukerman. Naprawdę niczego pan o nim
           nie słyszał?
             – Moim dziadkiem był Isroel Farbiarz. Czy o nim coś pan słyszał?
             – Widzi pan, w pewnym sensie mój dziadek również był rewolucjonistą.
             – A u nas jest dokładnie na odwrót, panie Cukerman. Mój dziadek był reak-
           cjonistą, a jego wnuki są rewolucjonistami!
             – Istnieją różne rodzaje rewolucjonistów – Samuel zaczął miąć swój płaszcz.
           – Mój dziadek również walczył o sprawiedliwość. Zapewne wie pan, że około stu
           lat temu był tutaj żydowski rewir, rodzaj getta dla Żydów. Ale mój dziadek wyrwał
           się… Był jednym z pierwszych, przeciwstawił się miejskim Niemcom, którzy nie po-
           zwalali Żydom mieszkać w Nowym Mieście. Nie dał się ani burmistrzowi, ani policji.
           Wprowadził się do domu przy ulicy Nowomiejskiej, otworzył interes bawełniany…
           Kilka razy wyrzucano go na ulicę, grożono więzieniem, a on za każdym razem wy-
           ważał drzwi i pchał się z powrotem. Aż otrzymał oficjalne zezwolenie z Warszawy,
           że może mieszkać w tym domu. Później jeszcze dokupił kilka bocznych placów
           i wybudował na nich kolejne domy. Pozwolono mu poprowadzić ulicę, która potem,
           przez wiele lat, nazywała się ulicą Cukermana . Ale to nie na nasze czasy. Dzisiaj
                                                39
           zafałszowano tę nazwę i została ulica Cukrowa. Dlaczego ja to panu opowiadam?
             – Aby mi udowodnić, że pański dziadek był rewolucjonistą.
             – I jeszcze z jednego powodu – Samuel pochylił się ku choremu – aby wiedział
           pan, jak brzmi prawdziwa odpowiedź, jeśli kiedyś pana dzieci będą pytać, dlaczego
           ulica nazywa się Cukrowa. – Podchwycił zmieszane spojrzenie Szolema. – Dlacze-
           go pan mi się przygląda? Wydaje się panu dziwne, że tak z panem rozmawiam?
             – Faktycznie, nie rozumiem – wykrztusił Szolem. – Naprawdę nie ma pan
           ważniejszych spraw?
             W oczach Samuela zapłonął łobuzerski ognik:
             – Jest po temu powód, młody człowieku. Wszak wie pan, że bogacz nie
           zrobi niczego bez zysku. Na przykład… Chcę zobaczyć pańskie albumy.
              Szolem zamrugał oczyma. Bogacz Cukerman chyba oszalał. Chłopiec musiał
           się uśmiechnąć. A jak tylko się uśmiechnął, to zaraz poczuł, że jego rewolucyjny
           zapał znika.



           39   Historia inspirowana biografią łódzkiego fabrykanta Samuela Saltzmana (1795–1875), do dziś
             jest w Łodzi ulica Solna. Dla Żydów był on symbolem walki z ograniczeniami dla ludności wyzna-
    108      nia mojżeszowego.
   105   106   107   108   109   110   111   112   113   114   115