Page 98 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 98
– Bolą cię nogi, Jakub?
– Nie tak strasznie. Odpocznę trochę, to przejdzie. A gdyby przyszły dobre
wiadomości, takie naprawdę dobre, to bym i zatańczył.
– Boso?
– A tak, nawet w środku zimy. – Jakub wyciągnął się wygodnie na łóżku,
patrzył w sufit. – Wiecie, co robię każdego wieczoru, zanim idę do domu?
– Nie.
– Błogosławię w duchu masarnię i przeszukuję cały przedsionek.
Helena i Paula roześmiały się.
– Tak na wszelki wypadek. Nic nie można z góry wiedzieć. Zdarzyło się
coś raz, może się znowu zdarzyć. Torbę mam zawsze pzygotowaną.
– Teczka! Że ja o tym wcześniej nie pomyślałam! – Paula podbiegła do
kufra, w którym przechowywali różne rzeczy, zaczęła w nim grzebać.
Jakub wstał, oboje z Heleną patrzyli zdziwieni na córkę, która z zapałem
próbowała coś w kufrze znaleźć.
– Czego ty tam szukasz, Paula?
– Teczki, mojej grubej szkolnej teczki. Zła jestem na siebie, że o niej zapo-
mniałam. Pamiętasz, mamo, ty uważałaś, że jest dla mnie za duża i za droga,
taka teczka z najlepszej skóry. Mam ją! – Paula z triumfem wyciągnęła teczkę
i rzuciła ją w stronę rodziców. – Z tego będą buty!
Helena oglądała ją zaskoczona, obracała na wszystkie strony.
– Tak – powiedziała cichym głosem. – Na pewno starczy, przynajmniej
na twoje buty, Jakub. A może i Pauli?
– Starczy dla całej trójki. – Jakub wziął teczkę, wodził po niej palcami.
– Wtedy dostało mi się od ciebie, Helenko, za to, że wydałem za dużo pie-
niędzy. Pamiętasz? Uważałaś, że jestem niepraktyczny. Młoda dziewczyna
nie potrzebuje takiej dużej, ciężkiej teczki. A ja sobie wtedy pomyślałem, że
z taką teczką to ona może i doktorat zrobić. Widzisz, jest prawie jak nowa. –
Jakub odwrócił się do Pauli. – Dostaniesz, córeczko, nową, jak przyjdą lepsze
czasy, dużo lepszą.
– A teraz będą z niej buty. – Helena znowu wzięła teczkę, obejrzała ją
jeszcze raz i odłożyła do kufra. Musimy spytać Mojsze, czy będzie umiał
to zrobić. To może zbyt trudne dla niego, nie zdziwię się, jeśli odmówi.
Z drugiej strony, do kogo mamy się zwrócić, jak nie do niego? Innego szewca
nie znamy.
W tym samym momencie zupa zaczęła kipieć. Helena podbiegła do kuchen-
98 ki, zdjęła garnek, posmakowała. Zupa była gotowa, więc rozlała ją na talerze,