Page 54 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 54
wsiadał do pociągu, by iść na wojnę i bronić ojczyzny. A teraz to była marudna
nicość. I te obietnice…
W obietnice Henryka przestała już dawno wierzyć. Wodę musi przynieść
sama. To niełatwe dla nikogo, dla Lewinów też nie. Ale u nich na pewno się
nie prowadzi takich dyskusji.
Klara zmyła naczynia w żółtej wodzie z podwórkowej pompy, ubrała się
i wzięła puste wiadro. Wyraźnie tak było jej sądzone święcić rocznicę ślubu
– napełnić mężowski talerz, pozmywać, przynieść wodę.
Kiedy wróciła, Henryk był już w domu. Zdawał się nie zwracać uwagi na
to, że jego żona przydźwigała pełne wiadro i postawiła je z hukiem na stole.
– Klara – powiedział zadowolony, tak jakby między nimi nic się nie zda-
rzyło – znasz tę kobietę, co mieszka piętro wyżej, nazywa się chyba Razer?
Ale ty nie słuchasz!
Stała odwrócona do niego tyłem i próbowała przezwyciężyć skurcz w gar-
dle. Znała dobrze Henryka, tak działo się zawsze, gdy się najadł. Wszystko
było wtedy zapomniane, wszystkie poranne lub wieczorne kłótnie i zatargi.
Nic nie mogło powstrzymać jego swady, perorował aż do momentu, kiedy
znów był głodny. W takiej sytuacji Klara nie potrafiła odpowiadać ze złością
czy nienawiścią, bo to, co słyszała, przypominało jej dawnego Henryka, peł-
nego życia, radosnego, ciekawego ludzi i zdarzeń, opowiadajacego z werwą
i dowcipem. Zaśmiewała się niekiedy, gdy z zapałem wprowadzał ją w tajniki
życia i spraw innych ludzi.
Ale teraz nie była zainteresowana innymi ludźmi, starczało jej własnych kło-
potów. Jeśli się jednak opanuje, to może wieczór skończy się lepiej, niż się zaczął.
Można udawać, że nic się nie stało, zapomnieć nawet o tej nieszczęsnej wodzie.
I wcześniej się położyć, zachować choćby jakieś pozory wzajemnej sympatii.
– Ależ słucham, słucham – odpowiedziała.
– Szkoda, że nie poszłaś do Lewinów, uśmiałabyś się.
– A co, jakieś dobre nowiny?
– Nie, nowiny nie są do śmiechu. Ja mówię o tej z góry, Razer. Zakochała
się w najstarszym Rubinsztajnie, tym, co przychodzi do Lewinów, żeby się
dowiedzieć, co się dzieje.
– Nie rozumiem, co w tym śmiesznego. – Klara nie wykazywała specjal-
nego zainteresowania. – Ona ma przecież męża?
– Do licha, co to ma do rzeczy? Jej mąż jest w Rosji, ona pewnie chce sobie
sprawić nowego. Ale gdybyś ją zobaczyla! Cały czas gapiła się tylko na niego,
54 starała się zwrócić jego uwagę. Zdaje się, że nawet jego siostra to zauważyła.