Page 29 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 29

– Gadanie. Dla mnie to zły znak, bo znaczy, że czują się tu jak u siebie
             w domu. Przygotowują się, żeby tu zostać na zawsze.
                – Co oni chcą, to jedno, a co chce Anglia i Francja, to coś zupełnie innego.
             – W Lewina wstąpił optymizm. – Niech się szykują, do czego chcą. Wszystko
             może się skończyć tylko w jeden sposób. A my będziemy skupiać się na tym, co
             tu i teraz, bo czas działa na naszą korzyść. Póki co, dajemy sobie radę, mamy
             mieszkanie, będzie praca, będzie chleb. Jutro należy do nas.


                                              2


                Drewniany most przy Lutomierskiej  rósł szybko, z każdym dniem sta-
                                                 9
             wał się większy i wyższy. Ludzie zatrzymywali się przy nim, dziwili się – jak
             wysoki będzie ten most? Widać go było z daleka, z bliska zadziwiał swoimi
             rozmiarami. Na każdym stopniu mogło bez trudu stanąć dziesięć, piętnaście
             osób. A ile tych stopni – trudno zliczyć. Długo trzeba będzie iść, zanim się
             przejdzie na drugą stronę.
                Obok bezustannie przejeżdżały tramwaje, do miasta i z miasta. Most stawał
             się powoli centralnym punktem getta, wokół niego wrzało intensywne życie.
                Prawie na samym końcu ulicy prowadzącej do mostu Jakub znalazł lokal,
             z którego postanowił zrobić zakład fryzjerski. Uprzednio sprzedawano tu
             jarzyny. Nie było łatwo usunąć wszystkie stare, gnijące resztki i pozbyć się
             paskudnego zapachu, który osadził się głęboko w całym pomieszczeniu.
                Ale dzisiaj, po tygodniu ciężkiej pracy, wszystko zostało zrobione, lokal był
             gotowy do użytku. Na ścianie wisiały dwa lustra, jedno całe, drugie pęknięte.
             Przed nimi stały dwa stare fryzjerskie fotele, a pod ścianą trzy krzesła przezna-
             czone dla czekających klientów. Lewin nie umiał dokładnie wyjaśnić, dlaczego
             umieścił w zakładzie dwa fotele. Pracować miał sam, więc drugi fotel był raczej
             zbyteczny. Lecz Jakub przeprowadził się do getta z dwoma fotelami i z żadnym
             z nich nie chciał się rozstać. Miał je od piętnastu lat, znał każde, choćby najmniejsze
             pęknięcie lub zagłębienie w skórzanych obiciach, każdą plamkę i każde miejsce
             z odmiennym kolorem. Starych towarzyszy pracy nie można ot tak wyrzucić
             na śmietnik. Pozbył się w zamian nowych foteli – sprzedał je z lekkim sercem.




             9    Chodzi o most, który znajdował się tuż obok kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii
                Panny, po drugiej stronie zaczynała się ulica Lutomierska.         29
   24   25   26   27   28   29   30   31   32   33   34