Page 27 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 27
Rozdział trzeci
1
Minęło kilka niespokojnych tygodni. Słońce wspinało się coraz wyżej, dnia
przybywało, lecz zimno i śnieg nie ustępowały. Długie karawany wypakowa-
nych wozów przestały już przybywać z miasta. Było ciszej, ale w powietrzu
unosił się niepokój i niepewność.
Mimo chłodu na ulicach gromadziły się tłumy. Ludzie zbierali się w ma-
łych grupach, człowiek przy człowieku, rozmawiali przytłumionymi głosami,
pytali o nowiny, o rady. Rozważali, co też się z nimi stanie…
Droga do miasta nie była jeszcze zamknięta, ale nikt już nie miał odwagi
tam pójść. Chodzić po mieście bez naszytych żółtych gwiazd i ryzykować, że
się zostanie zdemaskowanym, to było niebezpieczne. A pokazać się z żółtymi
znakami stanowiło jeszcze większe ryzyko. Zadowalano się więc wędrówkami
do miejsc przygranicznych, zatrzymywano się tam, aby popatrzeć, jak życie
płynie po drugiej stronie, w nadziei, że od jakiegoś znajomego Polaka można
się będzie czegoś dowiedzieć.
Zasieki z drutu kolczastego rosły z każdym dniem, a drewniane konstrukcje
8
przy dojazdowej ulicy wznosiły się coraz wyżej . Do zasieków nikt nie odważał
się podchodzić, ani Żydzi, ani Polacy. Zatrzymywano się w pobliżu, patrzono
na siebie lub wymieniano krótkie pozdrowienia. Wkrótce pojawiły sie przy
granicy niemieckie patrole, więc i ta możliwość zniknęła. Obszar przy zasiekach
powoli się wyludniał, a po pewnym czasie całkiem opustoszał.
Za to na ciasnych uliczkach getta zawsze było tłoczno. Zatroskani, zdener-
wowani mieszkańcy zadawali sobie wzajemnie pytania, na które nikt nie znał
8 Mosty w getcie były trzy: dwa nad ulicą Zgierską: przy ul. Lutomierskiej i przy ul. Podrzecznej
oraz jeden nad Limanowskiego (okolice dzisiejszego skrzyżowania z ul. Zachodnią). 27