Page 28 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 28

odpowiedzi. Znajdowali się tutaj, stłoczeni, z żółtymi gwiazdami na piersiach
           i plecach, ale nikt nie wiedział, co mieli robić i jaki jest tego wszystkiego sens.
             Stali i patrzyli na dymiące kominy łódzkich fabryk. Obserwowali tram-
           waje pędzące koło drewnianego mostu, dostrzegali niekiedy zarysy jakiejś
           twarzy, jakieś zaciekawione spojrzenia pasażerów, dla których ich obszar
           był zakazany.
             Stali tak z opuszczonymi, bezczynnymi rękoma, rozmyślali i czekali…
           Oczekiwanie przerodziło się wkrótce w potok emocjonujących pogłosek.
           Mówiono coś o fabrykach, o tym, że mają pracować dla Niemców i dostawać
           za to kartki, że pojawi sie w getcie jedzenie.
             Pewnego wieczoru do Lewinów zaszedł Goldberg:
             – Dostałem pracę, tutaj… – powiedział.
             Jakub, który od kilku dni czuł się zmęczony i nie wychodził, spojrzał
           z ciekawością na przyjaciela.
             – Pracę?
             – A tak, dostałem. – Goldberg przesunął kapelusz na tył głowy. Jego
           oczy śmiały się. – Możesz to sobie wyobrazić, że ja, Icek Goldberg, będę teraz
           pomagał Niemcom wygrać wojnę? Mam szyć dla nich ubrania, wojskowe
           płaszcze, żeby broń Boże nie marzli. I to nie koniec. Tu będzie prawdziwe
           centrum pracy, a co zrobimy, to dla nich, dla Niemców. Mają być fabryki,
           warsztaty stolarskie, mechaniczne, jakie tam sobie możesz wymyślić. Ludzie
           biegają już jak opętani, żeby znaleźć miejsce. No, co ty na to?
             Lewin kiwał głową w zamyśleniu. Helena podawała herbatę, a Paula usiadła
           obok i słuchała w napięciu.
             – Tak – rzekł powoli Lewin – jeśli mówisz prawdę…
             – To jest prawda!
             – Więc jeśli tak jest, to myślę, że nic lepszego nie mogło nas spotkać. Nasze
           położenie poprawi się. Będziemy pracować, dostaniemy za to jedzenie. Bardzo
           dobrze. Znaczy, że Niemcy nas potrzebują.
             – Ja uważam, że to straszne pracować dla nich! – wykrzyknęła Paula.
             – Rozumiem cię, dziecko – cicho powiedział Lewin. – To nie takie wesołe
           wiedzieć, że się im pomaga. Ale dla nas byłoby jeszcze gorzej, gdyby naszej
           pomocy nie potrzebowali.
             – Też tak myślę – wtrącił Goldberg.
             – I jeszcze jedno – dodał Lewin z radością w głosie. – To wszystko znaczy,
           że oni nie są tacy mocni, jak się obawialiśmy, tak im brakuje pracowników,
     28    że nawet naszej pomocy im potrzeba!
   23   24   25   26   27   28   29   30   31   32   33