Page 25 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 25
– Nie – odrzekł Goldberg z goryczą. – To prawda, że cieszyliśmy się tego
dnia. Ale to nie trwało długo.
– Może nie. Ale dla mnie to miłe wspomnienie. Ksiądz i rabin idący razem,
choćby i tylko chwilę, ale ta chwila pokazała, że to jednak możliwe. A jeśli
było możliwe raz, to może się zdarzyć znowu. Może nie teraz. I nie jutro. Ale
kiedyś tam w przyszłości może taki obrazek nie będzie niczym wyjątkowym.
Goldberg rzucił niedopałek w śnieg i spojrzał zdziwiony na Lewina.
– Oj, Jakubie, widzę, że masz problem. Spędzają nas tu jak bydło, za-
mykają w getcie, jakbyśmy znowu żyli przed wiekami. Niedługo zabraknie
nam chleba, rodziny się rozdzielają, a twoje główne zmartwienie, to żeby
katolicki ksiądz i rabin rzucili się sobie na szyję, bo się w gruncie rzeczy zawsze
kochali. Niech oni tam sobie robią, co chcą, to mnie nie dotyczy, ja w bajki
nie wierzę. A teraz to mnie interesuje jedno: jak daleko stąd do twojego
domu?
Doszli już prawie do rogu Marysińskiej. Kilka przecznic dalej była granica,
za którą nie wolno im było się osiedlić.
– To już bardzo blisko – powiedział Lewin i wskazał na Marysińską.
Goldberg stanął jak wryty.
– Co powiedziałeś? Mieszkacie na Marysińskiej? Właśnie myślałem, dokąd
też mnie prowadzisz, czyżbyś wiedział, gdzie my mieszkamy? A wy pod którym?
– My pod dwudziestym siódmym. Nie żartuj, Icek, ty i Hanna też miesz-
kacie na Marysińskiej? – zawołał uszczęśliwiony Jakub.
– Dokładnie tak! – Goldberg stał nadal jak przyrośnięty do ziemi, mocno
trzymając Lewina. – I nie tylko to. My mieszkamy w tym samym domu!
Słyszysz? W tym samym domu! I nic o tym nie wiedzieliśmy! Świat jest mały!
– Rzeczywiście. – Lewin był jednocześnie zdumiony i uradowany. – Ale jak
to się stało, że się wcześniej na siebie nie natknęlismy? Tu tak wiele mieszkań
nie ma. Pomyśl, ale Helena i Paula się ucieszą!
– Hanna też. Pędzę do niej, wpadniemy do was później. My mieszkamy na
parterze, obok starego szewca, który tu żyje od lat. A wy pewnie koło Zajdlów?
– Znasz Zajdlów?
– Nie lepiej niż innych tu w domu, ale z nim trochę sobie pogadaliśmy.
Henryk nieco ciekawski, ale miły, wesoły. A sąsiedzi naprzeciwko, spotka-
liście ich?
– Nie.
– To wielka rodzina, dziesięć osób, wszyscy ortodoksyjni. Kobiety noszą
peruki, mężczyźni z brodami, pejsaci, w długich kaftanach. 25