Page 18 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 18

Rozdział drugi














                                           1

           Jakub szedł wolno ulicą, wokół panował ożywiony ruch. Z miasta ciągnęły
           tłumy, jezdnią toczył się nieprzerwany potok załadowanych konnych furma-
           nek, wózków ciągniętych przez ludzi, a nawet zwykłych sanek. Jakub czuł
           wdzięczność dla losu, który dał im własny pokój na Marysińskiej. Nowo
           przybyłym nie będzie już łatwo znaleźć dachu nad głową. W ciągu kilku dni
           getto zdążyło zaludnić się po brzegi. Jakub nie mógł pojąć, gdzie ci wszyscy
           ludzie znajdą miejsce.
             Na Bałuty przybywali Żydzi nie tylko z Łodzi, lecz także z pobliskich
           miasteczek, jedni, bo byli do tego zmuszeni, inni dobrowolnie, gdyż czuli
           się bezpieczniej wśród swoich, we wspólnocie żółtych gwiazd. Wielu ucie-
           kło, jeszcze zanim nadszedł nakaz przesiedlenia – wieść o wydarzeniach na
           Piotrkowskiej szybko się rozniosła i ludzie rozumieli, że to dopiero początek,
           że lepiej wynieść się póki jest czas.
             Jakub zdążył już odwiedzić biuro przydziału mieszkań, poprosił o przy-
           znanie mu lokalu na zakład fryzjerski. Dostał obietnicę, że dadzą mu znać
           w ciągu kilku dni. Nie bardzo w to wierzył, obawiał się, że jego papiery gdzieś
           się zawieruszą, bo w urzędzie panował straszliwy bałagan. Przewalał się tam
           tłum petentów, urzędnicy nie mogli pracować w spokoju i nie panowali nad
           sytuacją.
             A może spróbować znaleźć coś na własną rękę? Lewin przepychał się przez
           tłum na ulicy, rozglądał się, wypatrywał, niczego jednak odpowiedniego nie
           dostrzegł. Zaczął marznąć. Ubrany był wprawdzie ciepło, ale to nie dawało
           wystarczającej ochrony, bo mróz był siarczysty, kilkunastostopniowy, a on
           się już włóczył od kilku godzin. Zbliżała się trzecia, trzeba wracać, skoro i tak
     18    dzisiaj już nic załatwić się nie da.
   13   14   15   16   17   18   19   20   21   22   23