Page 17 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 17

ich mieszkaniu kręcili się jacyś ludzie, wynosili fotele i krzesła, wzięli szafę,
             bieliznę pościelową, wszystko, co Lewinowie z takim trudem gromadzili,
             co stanowiło ich dobytek. Potem to już nie było ich mieszkanie, tylko puste
             ściany, dwa łóżka i pakunki przy drzwiach. Jakiś tam lokal przeznaczony
             na krótki odpoczynek dla zmęczonych wędrowców idących w nieznane.
                A teraz – czy byli już u celu, czy na krótkim postoju w tym nagim pokoju
             z brudnymi ścianami, zawalonym nierozpakowanymi tłumokami? Co mają
             robić, co to wszystko znaczy? Co z nimi będzie? Jak to się stało, że wszystko,
             co budowali przez dwadzieścia lat, rozpadło się w ciągu kilku godzin?
                Helena poczuła nagle, że nie powstrzyma już płaczu, poddała się. Ukryła
             twarz w dłoniach, zaczęła szlochać.
                Paula i Jakub przerazili się. Lewin wziął żonę w ramiona.
                – Helenko, co się stało, źle się czujesz?
                Helena przylgnęła rozpaczliwie do męża, oparła głowę na jego ramieniu.
             Czemu nie mogła przestać, przecież robiła mu krzywdę swoimi łzami…
                – Ależ kochana, czy coś złego się teraz zdarzyło?
                – Ach, Jakubie, to nie, że teraz…
                – Więc co?
                – No te twoje biedne ręce… I cały nasz dom…
                – Posłuchaj, Helenko. I przestań płakać. – Jakub przełknął z trudem ślinę,
             usiadł, przyciągnął żonę do siebie. – Popatrz, ręce są w porządku, zapomniałem
             już o tym. A teraz mamy przecież dach nad głową, jest tu ciepło, zaraz będzie
             kolacja. Więcej wymagać nie możemy. A cała ta reszta, szafa, krzesła… gwiżdż
             sobie na to. To będziemy znowu mieć, kupimy, co zechcemy, nawet lepsze
             rzeczy. Najważniejsze, że uszliśmy z życiem i jesteśmy razem. Wszystko inne
             nie ma znaczenia, chętnie bym to poświęcił, żeby tylko móc zobaczyć, jak
             Niemca leją. Zobaczysz, że ich pobiją. Tak będzie, żebyśmy tylko byli wtedy
             razem i zdrowi.
                – Wiem, masz rację, tylko że to się we mnie długo zbierało, muszę się
             wypłakać. Nie mogę jakoś przestać, łzy same ciekną…
                – Biedna Helenka. Jesteś zmęczona i głodna. Paula zaraz poda zupę, pój-
             dziemy potem spać. A jutro będzie lepiej, zobaczysz.
   12   13   14   15   16   17   18   19   20   21   22