Page 169 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 169
– Pan mnie nie zrozumiał, nie to miałem na myśli. Tak jest, że…
– Że?
– Że widziałem, jak Irena odbierała przydział. Ostatnim razem Klara była
chora, ja poszedłem, stałem w kolejce tuż za Ireną. Ona odgrywa wariatkę,
ale głupia nie jest i odbiera dwie porcje. Dla siebie i dla córki…
– To jej prawo.
– Nie, panie Lewin. Nie ma prawa do dwóch porcji, tylko do jednej. Mogę
przysiąc, że dziewczynka nie żyje, a od jak dawna, Bóg tylko wie. Nie rozumie
pan? Ona tam leży na górze i gnije, może być z tego epidemia czy coś innego.
A pani Irena odgrywa teatr, żeby móc dobrze żyć. Na dwóch porcjach można
sobie pożyć, nie? To dobry interes być wariatem.
Oczy Lewina rozgorzały, popatrzył z niechęcią na młodego człowieka.
Odwrócił się.
– I to pana niepokoi, panie Zajdel – rzekł powoli – że ta kobieta bierze
dwie porcje? To naprawdę okropne. Mała Roza nie żyje, a jej matka odbiera
podwójną rację, żeby się najeść, naprawdę okropne, prawda?
Jakub podniósł się, znów skierował spojrzenie na Henryka. Nagle ryknął:
– Niech pan się wynosi! Proszę zostawić w spokoju i ją, i mnie. Niech pan
sobie szpieguje, ale Irenę Razer zostaw pan w spokoju. Może dziewczynka nie
żyje, to niech Irena się pocieszy, że jest syta. To nie pana sprawa!
Blady z wściekłości Zajdel odwrócił się w stronę drzwi i wyszedł bez słowa.
Nie wrócił jednak od razu do siebie, zapukał najpierw do Rubinsztajnów,
a potem do Goldbergów.
Następnego dnia Icek wpadł do Lewina, usiadł na swoim zwykłym miejscu.
– Słyszałem, że Henryk Zajdel wczoraj był u ciebie i że go zwymyślałeś.
– Tak.
– Ale on ma rację, Jakub. To niebezpieczne sprawy. Jeśli Irena nie może,
czy tam nie chce tego załatwić, to my musimy, sąsiedzi.
Jakub pogładził się po swych przerzedzonych, siwych włosach. Twarz
miał bladą, wyniszczoną.
– Tak – powiedział zmęczonym głosem – ja wiem. Tego się można było
spodziewać, to dziecko może rzeczywiście umarło. Trzeba je w takim razie po-
grzebać. Mnie wczoraj wzburzyło nie to, że Irena wzięła podwójną rację chleba.
Może się wreszcie najeść, nie żałujmy jej tego. To już nie zaszkodzi Rozie ani
nikomu innemu. Ale ten człowiek mówił, że Irena celowo odgrywa komedię,
to mnie rozwścieczyło. Ty ją też niedawno widziałeś, Icek? Widziałeś wyraz jej
twarzy, jej oczy? Są martwe. Dwie głębokie studnie, już nigdy nie ożyją. 169