Page 160 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 160

chory, nie rozumiecie tego? Jeśli nic nie zrobimy, będzie stracony, jak Józef,
           jak Szmul, jak Jehudi…
             – Gołda! Ostrzegam cię! To, co chcesz powiedzieć, to jest oskarżenie pod
           naszym adresem. Kiedyś już tak mówiłaś, nie zapomnieliśmy tego.
             – Mam nadzieję, że nie zapomnieliście. Próbowałam wam przemówić do
           rozumu po śmierci Szmula. Nie chcieliście słuchać. Odwróciłeś się wtedy do
           mnie plecami, Lejb. Potem umarł Jehudi. Teraz straciliśmy matkę i Nisana.
           Mało nas zostało. A jak nic nie zrobimy, zostanie jeszcze mniej.
             – Wszystko w rękach Boga – rzekł cicho Abram. – Nasza siostra zdaje się
           o tym nie pamiętać.
             – W rękach Boga… W naszych rękach! Niewiele możemy, ale to, co możemy,
           musimy zrobić. Ty, Lejb, chodzisz do Lewinów słuchać wiadomości. Wiesz, że
           może niedługo przyjdzie wyzwolenie. Chcesz ofiarować swojego brata, mieć
           to na sumieniu, że nie dożyje? Nie chcesz sam jeść, proszę bardzo, ale pozwól
           jeść Majerowi. To dla niego konieczne. Bardziej niż te wszystkie wasze modły.
             – Majer? – Lejb zwrócił się do Abrama i wskazał z wyrzutem na Gołdę.
           – Słyszałeś? Ona chce, żeby Majer to jadł, ona sama też chce, to jasne. Chce
           zanieczyszczać nasze garnki. I uważa, że Majer też chce.
             – Spytaj go, daj mu szansę na wyzdrowienie!
             – Zamilcz, Gołda, przynosisz wstyd wszystkim pobożnym kobietom. Majer
           nie chce tego jeść, nie muszę go pytać, wiem to. Nasz brat takich rzeczy nie robi.
             – Więc spytaj go!
             – Nie. Zaraz będzie szabas, to mięso musimy usunąć z naszego domu!
             Gołda straciła nagle panowanie nad sobą, rzuciła się na Lejba.
             – Nie, nie, nie rób tego, Lejb! Musimy jeść mięso, to chodzi o nasze życie.
           Czy nie rozumiecie? Musimy przeżyć, musimy! Dosyć już ofiar ponieśliśmy,
           nie starczy tego? Musimy złożyć nowe?
             – Nie wiesz, co mówisz i co robisz, Gołda. Oby grzechy były ci przebaczone.
           A mięso wyrzucimy, tu nikt tego jadł nie będzie.
             – Nie! – Gołda złapała Lejba za ramię, wczepiła się w nie paznokciami.
           – Nie wyrzucaj!
             – Abram, wyrzuć mięso do kubła na śmieci. Ja muszę walczyć z tą szaloną
           kobietą.
             – Abram, nie rób tego! Na wszystkie świętości, nie wyrzucaj jedzenia! To
           największy grzech. Pozwól Majerowi zjeść albo daj mnie.
             – Nie, w tym domu nikt tego jadł nie będzie.
    160      – A ja już próbowałam!
   155   156   157   158   159   160   161   162   163   164   165