Page 142 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 142

zebranym, co ich czekało – życie czy śmierć. Wypełniony był poczuciem
           i smakiem władzy, wiedział, że dotrze do wszystkich w tej bezimiennej
           masie. Wina leżała nie po jego stronie – był tylko przekazicielem woli po-
           tężnych mocodawców . Już rozbrzmiewa jego głos, już wszyscy słyszą,
                               27
           co im obwieszcza o życiu i śmierci. Śmierć tym, którzy za młodzi lub za starzy.
             Otoczona przez policjantów kolasa szybko ruszyła i oddaliła się. Tłum
           śledził ją wzrokiem w milczeniu.
             Odgłos odjeżdżającego powozu już dawno przeminął, a ludzie nadal stali,
           obezwładnieni, widząc swój własny strach w oczach sąsiada.
             – Boże, zmiłuj się… Boże, zmiłuj się… Skończyłem już sześćdziesiąt, wy-
           wiozą mnie…
             – Moje dziecko nie ma jeszcze dziesięciu. Boże, po co ja je urodziłam, skoro
           mi teraz je zabiorą? Boże mój, pomóż…
             – Po moim trupie… Po moim trupie… Nie dam ich!
             – Pojadę z mężem, on skończył sześćdziesiąt dwa. Ja jestem młodsza, mogła-
           bym zostać, ale nie chcę. Gdzie on, tam i ja. Ale boję się, tak strasznie się boję…
             – O Boże, dzięki ci za to, że nie mamy dzieci. Oboje jesteśmy młodzi i mo-
           żemy pracować, udało nam się. Dzięki Ci za to, żeś nas oszczędził…
             – Ci, co pojadą, dokąd ich zawiozą? Rumkowski nic o tym nie mówił, że
           mają ich zabić. Może pojadą gdzieś i jakoś przeżyją. Muszą się tylko przenieść
           z getta, tak powiedział. Tu ma być centrum robocze. No, nie wiadomo, jak
           to będzie, mnie to w każdym razie nie dotyczy, wybronię się.
             – Są tu różne piwnice, można się ukryć. Rudery, których oni nie znają. Czy
           ten staruch zwariował? Sądzi, że oddam moje dziecko? Oczy im wydrapię,
           jak przyjdą… Boże, żeby tylko nie przyszli. Boże, zmiłuj się!
             Jakub Lewin i Paula stali wśród tłumu, trupio bladzi, serce biło im gwał-
           townie. Obok ujrzeli Sarę Rubinsztajn ze skamieniałą twarzą. Jej syn Nisan
           zachorował na tyfus, zabrali go do szpitala kilka dni temu. Mogła teraz opła-
           kiwać czterech synów, lecz sił nawet na płacz jej nie starczało.
             Aron nie ma jeszcze dziesięciu lat – uświadomił sobie Lewin i poczuł, jak
           zimny pot spływa mu po plecach. W sierocińcu jest wiele takich dzieci. Znam
           je, robiły harmider i śmiały się, kiedy je strzygłem – moje dzieci. Wywiozą je



           27   Przemówienie Chaima Mordechaja Rumkowskiego ogłaszające niemiecki rozkaz wywiezienia
             z getta osób nienadających się do pracy: chorych, starych powyżej 65 roku życia i dzieci do
             10 lat, odbyło się na placu strażackim 4 września 1942 r. Następnego dnia rozpoczęła się tzw.
    142      Wielka Szpera.
   137   138   139   140   141   142   143   144   145   146   147