Page 123 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 123
– Prawda, prawda. U nas mówi się tylko o jedzeniu – powiedział Jakub,
śmiejąc się. – A co w tym złego? Pomyśl o mnie, Zajdel, ja nie tylko słyszę te
pienia o jedzeniu, ja muszę całymi dniami wąchać zapach kiełbasy.
– Faktycznie, zastanawiałem się, jak pan wytrzymuje.
– To nie jest tylko nieprzyjemne. Kiedy się słyszy detale o tym, jak się
różne potrawy przyrządza i przyprawia, odkrywa się wiele rzeczy. Po pierw-
sze, że dużo mężczyzn mogłoby być świetnymi kucharzami. Po drugie, że
gotowanie to nie taka prosta sprawa, jak myślałem, to prawdziwa sztuka.
A poza tym, można się pocieszać myślami o tym, co się w życiu zjadło. I co
się jeszcze zje. Jeśli dotrwamy do dnia, kiedy to się skończy, to wiemy, jakie
nas czekają przyjemności.
– Powiedziałeś „jeśli”? Wątpisz, że…
– Nie, oczywiście, że nie. – Jakub rzucił szybkie spojrzenie na swoją żonę,
która rozmawiała właśnie z Paulą i Dawidem, a potem zwrócił się do Goldber-
ga: – To tak się tylko mówi. Wiesz, co mam na myśli. Jasne, że dotrwamy.
Zobaczysz, że teraz wszystko się odwróci na lepsze.
– Tak, zobaczymy…
To, co się działo w świecie za murami, straciło nagle znaczenie. Mróz
sparaliżował getto. Takich chłodów nie było od lat. Termometr nie drgnął
przez wiele tygodni. Świat zamarzł.
Wstać rano to był koszmar, lodowate łóżka też nie kusiły. Wielu ludzi kła-
dło się w paltach. Czekali potem godzinami, lecz sen nie nadchodził. Rano,
kiedy łóżko było nieco rozgrzane, marzyli, żeby móc w nim zostać, nacieszyć
się trochę jego ciepłem. Ale wstać musieli. Czekała praca, czekała też ciepła
zupa. Trzeba wstać i wyjść.
Nie było sposobu, żeby się rozgrzać. Opał stał się dla przemarzniętych
do bólu mieszkańców getta kwestią życia lub śmierci. Nic innego się nie
liczyło – wszystko, czym można było palić, a nie było absolutnie niezbędne,
rzucało się do pieca…
2
W ciagu tych mroźnych tygodni stary Mojsze skurczył się jeszcze bardziej,
tak jakby szukał ciepła sam w sobie.
Buty, które Jakub Lewin zamówił, były już prawie gotowe. Obiecał je
zrobić do końca tygodnia, zrozumiał jednak, że nie zdąży. Dziś wieczorem 123