Page 119 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 119
jeśli się chciało tutaj przeżyć. Czemu więc była na niego taka zła? Przypomniały
jej się jego ostatnie słowa. Henryk nie był głupi, może miał rację?
W ciemności szukała wzrokiem twarzy męża. Gdyby się obudził, powie-
działaby mu może coś miłego. A on może zauważyłby uśmiech, który pojawił
się na jej twarzy.
Lecz Henryk się nie obudził.
Klara podciągnęła kołdrę pod szyję, zakopała głowę w poduszce, a po
chwili spali już oboje, leżąc tak daleko od siebie, jak na to łóżko pozwalało.
A rano Klara już nawet nie pamiętała, że w nocy była gotowa obdarzyć
męża uśmiechem.