Page 67 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 67

nie zachowuje się jak przystało na brata. Prawi kazania: Kochaj bliźniego, a sam
             jest pełen nienawiści do człowieka zrodzonego z tej samej matki”. I wie reb Josel,
             co ja mu na to odpowiedziałam? – Jej twarz przybrała wyraz małej dziewczynki,
             która czeka, że tato szczypnie ją pieszczotliwie w policzek. – Odpowiedziałam
             mu, że do niego bardziej pasuje jego religia, a do nas nasza. I powinien trzymać
             się swoich. Pocieszyłam go też, że jego brat kocha go, bo jeśli tak by nie było, to
             nie zamartwiałby się tym, że pan Wacław tak dużo pije… bo przecież inni dobrzy
             chrześcijanie też piją… a on im wybacza.
                Nie wspomniała Joselemu, że Wacław, z pewnością nie wiedząc, co mówi
             z powodu upicia, powiedział jej, że kiedy w czasie gaszenia pożaru pomyśli o jej
             smutnych, czarnych oczach, widzi przed sobą Archanioła Michała i on gasi ogień
             swoim ogniem, który ma większą moc.
                Ksiądz, chudy jak szkielet suchotnik, przynajmniej o pół głowy wyższy od
             swojego brata Wacława, był w drodze od udzielenia ostatniego sakramentu
             uchodzącej z ciała duszy. Miał na sobie swoje białe szaty, a w ręce niósł wiatyk .
                                                                             30
             Zaraz za nim podążało stado ministrantów z kadzidłem. Jeden z nich potrząsał
             dzwoneczkiem. Przechodzący obok chłopi przyklękali. Wacław stał w odległości
             kilku kroków i wpatrywał się w swojego brata, a ten zachowywał się tak, jakby
             go nie widział.
                Kiedy Josel obserwował ich przez zamglone oczy, obrazy z przeszłości, od
             których usiłował się uwolnić, niczym sfora psów zaczęły mu szarpać pamięć.
                Wbrew swej woli ujrzał się jako dziecko… Zobaczył też Wacława i jego star-
             szego brata Stanisława, obecnego księdza, w wieku dziecięcym. Przed oczami
             stanęły mu też szałasy i wiaty ustawione między mokradłami i strumieniami,
             gdzie wówczas mieszkali i zwykli się bawić. Ojciec tych dwóch chłopaków razem
             z paroma chłopami oraz tatą Joselego i innymi członkami jego dużej rodziny po-
             magali polskim legionistom, walczącym o wyswobodzenie Polski spod carskiego
             jarzma i zmuszonym do ukrywania się w okolicznych lasach po upadku polskiego
             powstania w 1863 r. Minęło już około dziesięć lat od tych krwawych wydarzeń,
             ale legioniści wciąż musieli się ukrywać, aby nie dosięgnęło ich długie ramię
             Murawjowa . Jego ludzie, niczym stado myśliwych, ścigali ich, przeczesując też
                       31
             mokradła wokół Bocianów.
                Członkowie rodziny Josela zbudowali tratwy dla powstańców, a ojciec Wacława
             i Stanisława razem z innymi chłopami przeprawiali ich na drugą stronę rzeki do
             gęstych lasów pomiędzy bagnami. Ci powstańcy to były znaczące osoby. Wywodzili
             się z bogatych rodzin, z magnatów, wielkomiejskiej śmietanki. Byli wśród nich
             też krewni i przyjaciele ówczesnego dziedzica, który mieszkał we dworze, a także


             30   Wiatyk – komunia święta podawana osobie umierającej.
             31   Rosyjski generał Michaił Murawjow (1796-1866) wprowadził drastyczne represje po stłumieniu
                powstania styczniowego, był symbolem bezwzględnej walki z polskością i katolicyzmem.  67
   62   63   64   65   66   67   68   69   70   71   72