Page 61 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 61

nagle orientowali się, że zostali ogarnięci przez stada krów niczym przez morskie
             fale, a teraz żeglowali, wymachując swoimi długimi, chudymi rękami, szukając drogi
             wyjścia. Kościelny dzwon zaczął wzywać na Anioł Pański. Powietrze granatowiało.
                Dwóch sąsiadów z ulicy Joselego, niosąc pod pachą torebeczki z tałesami,
             dogoniło go, przerywając mu ten moment zmierzchu, który przed przestąpieniem
             progu swojej „trzeszczącej budy” chłonął wszystkimi swoimi zmysłami. Jeden z tych
             dwóch Żydów to był reb Gedalil, mąż Pesi Flejtuchy, która zarabiała, wędrując po
             domach ze wskaźnikiem i sidurem , z którego uczyła czytać dziewczynki. Reb
                                          23
             Gedalil obdarzył Josela pełnym szacunku spojrzeniem i przymilnym uśmiechem,
             co od razu pomogło mu domyślić się, że tych dwóch przyczepi się do niego. To
             byli wysłannicy z ramienia społeczności sztetla, w celu spełnienia powierzonej
             im misji: ostatnio niemal na głowie stawali, aby wyprawić wesele Joselemu, bo
             przecież jego dzieci nie mogą szwendać się po ulicach. Kandydatek nie brako-
             wało, ale Josel, który ożenił się ze swoją Marimel w wieku zaledwie trzynastu
             lat, postanowił, że pozostanie jej wierny aż do swojej śmierci.
                – Josel… – zaczął reb Gedalil miękkim głosem.
                Josel nie pozwolił mu nawet zaczerpnąć oddechu, by kontynuować i wyparo-
             wał, kręcąc przy tym energicznie głową:
                – Nie, żadnej macochy moje dzieci nie będą miały. Nie ma mowy!
                – Ale Josel… – próbował szczęścia ten drugi: Zocher, mąż Tojby-Krejndli
             Tukerin – przecież to grzech…
                Josel przyspieszył kroku.
                – Dać moim dzieciom macochę jest większym grzechem.
                Dogonili go. Reb Zocher nie poddawał się:
                – Pamiętaj, Josel – ostrzegał go – najlepszy koń potrzebuje bicza, najmą-
             drzejszy człowiek potrzebuje czasem porady, a nawet najpobożniejszy Żyd
             potrzebuje żony!
                – Czy możecie zostawić mnie w spokoju? – Josel zwrócił do nich swoją roz-
             gniewaną twarz.
                – Nie, nie zostawimy cię w spokoju! – wykrzyknął reb Gedalil zdecydowanie.
                – Jesteśmy twoimi sąsiadami i przyjaciółmi. Obchodzi nas twój los!
                – Martwcie się o swój los! – zawołał Josel i nie patrzył już na nich. Przestał
             też słyszeć, co wykrzykują za nim – gdy zaczynał stawiać swoje wielkie kroki,
             nikt nie mógł go dogonić.
                Tego samego wieczoru żony tych dwóch Żydów przyszły do domu Josela, aby
             go namawiać. To one zajmowały się osieroconymi dziećmi Josela i wiedziały,
             jakich argumentów użyć. Ale ten nie pozwolił im nawet otworzyć ust i wyprosił
             je, zanim przekroczyły próg.



             23   Sidur – modlitewnik żydowski, zawierający modlitwy na dni powszednie i szabas, zarówno do
                użytku synagogalnego, jak i domowego.                              61
   56   57   58   59   60   61   62   63   64   65   66