Page 60 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 60

łatwo odczepić się od niego. Miał w zwyczaju każdego besztać, zanim ktoś
           zdążył zbesztać jego.
             Ale ci dwaj, arendarz i handlarz drewnem, mieli czelność łamać ten zbiorowy
           bojkot wobec dwóch żydowskich gojów . „Czyli tacy są szczerzy w swojej wierze,
                                          18
           w swojej więzi ze społecznością…” – pomyślał Josel, trzy razy spluwając. Od-
           wrócił się i ruszył w kierunku swojej uliczki. Przypomniał sobie jeszcze jednego
           czcigodnego Żyda z Bocianów: Fajwela Młynarza, który również nie dotrzymywał
           bojkotu tych dwóch odszczepieńców. Jednak w przypadku Fajwela Młynarza to
           była zupełnie inna historia. Koniec końców był on Galicjanarem  i nie był dobrze
                                                              19
           zorientowany, a poza tym to poczciwy człowiek, którego zalety tysiąckrotnie
           przewyższały wady. Służył Najwyższemu i Jego Żydom dużo lepiej niż niejeden
           pobożniś, otoczony czcią „cadyk w lisiurze ”.
                                              20
             Josel zaczął iść do domu szybszym, energicznym krokiem. Straciwszy dwóch
           bogaczy z oczu, przestał o nich myśleć. Teraz inne wieczorne obrazy z Bocianów
           zajęły jego wzrok. Lubił to miasteczko w niebieskawej poświacie zmierzchu.
           Słabymi oczyma widział, jak wszystko zostaje spowite w błękitnej melancholii,
           tkała się ona gdzieś między niebem i ziemią, kołysała w melodii czytania Tory,
           która niosła się z bejt midraszu, ze sztiblów chasydzkich, z domów. Melodia ta
           mieszała się z odgłosami dochodzącymi z domów nieżydowskich, szczekaniem
           psów, gęganiem gęsi, kumkaniem żab, a przede wszystkim z klekotem bocia-
           nim. Chłopcy z chederu gonili się po opustoszałym rynku. Niektóre kobiety
           podążały w kierunku domu Sary-Lei Szojchetowej , aby słuchać jej opowieści,
                                                    21
           inne rozmawiały na progach domów albo obierały przed drzwiami kartofle. Rze-
           mieślnicy w roboczych ubraniach wpychając grube palce do górnych kieszeni
           swoich wyświechtanych fartuchów, spacerowali w tę i we w tę przed zamknię-
           tymi warsztatami i debatowali ze sobą podniesionymi głosami. Pomocnicy od
           rzeźnika i furmani w wysokich butach, z jarzącymi się papierosami w dłoniach,
           zmierzali w stronę szerokiej alei topolowej, aby w żydowskiej karczmie utopić
           smutki i niepokoje serca w lampce monopolki.
             Stada krów, wracających z pobliskich pól, zalały rynek. Zamyśleni pastuszkowie
           zaganiali je do domu. Nieliczni, szczupłej budowy młodzieńcy z bejt midraszu,
           z głowami w obłokach, a rękoma założonymi z tyłu pałętali się i nucąc niguny ,
                                                                           22

           18   W tym wypadku goj oznacza Żyda, który odszedł od judaizmu.

           19   Galicjaner – Żyd pochodzący z Galicji.
           20   Lisiura, inaczej sztrajmel – futrzana czapka noszona głównie przez chasydów z okazji szabasu;
             czasami będąca też symbolem zajmowania znaczącej pozycji wśród religijnych Żydów.
           21   Szojchet – rytualny rzeźnik.
           22   Nigun – melodia; określenie często używane w odniesieniu do chasydzkich melodii, których nuce-
     60      nie ma pomóc w mistycznym uniesieniu.
   55   56   57   58   59   60   61   62   63   64   65