Page 394 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 394

Wówczas ksiądz Stanisław, idąc do chorego, by udzielić ostatniego namasz-
           czenia przed śmiercią, zajrzał do Szmulika Felczera na małą pogawędkę.
             – Jak to się dzieje – ksiądz zadał Szmulikowi proste pytanie – że rebe z Chwo-
           stów potrafi uleczyć chorobę, której pan, taki uczony felczer, uleczyć nie potrafił?
             Szmulik Felczer wyjaśnił księdzu piękną, elegancką polszczyzną:
             – Chwostecki rebe potrafi leczyć tylko takie choroby, na które medycyna nie
           znalazła jeszcze żadnego lekarstwa.
             – To po co nam medycyna, po co nam lekarstwa, skoro rebe potrafi dokony-
           wać takich cudów i to tak szybko?
             – Ponieważ medycyna musi pokonać określoną drogę – Szmulik nie stracił
           pewności siebie. – Nie zawsze rebemu udaje się dokonać cudu. Musi być po-
           błogosławiony szczególną łaską w odpowiednim momencie, aby Duch Święty
           Wszechmocnego mógł na nim spocząć. W dzisiejszych nowoczesnych czasach
           cuda zdarzają się bardzo rzadko.
             – To prawda... – zamyślony ksiądz pokiwał głową. – W dzisiejszym społe-
           czeństwie nie ma już takiej mocnej wiary jak kiedyś. Niech pan popatrzy, panie
           felczerze, co znaczy prawdziwa wiara. Jak pomaga i jak uzdrawia.
             – Tak – Szmulik pokiwał głową z powagą. – Ślepa wiara czyni łoże chorego
           miększym.
             – Uzdrawia chorego! – poprawił ksiądz Szmulika i głęboko westchnął. – Ech,
           kim byłbym dzisiaj bez mojej wiary…
             – I bez moich zastrzyków… – dodał Szmulik.
             – To prawda... – zgodził się ksiądz. – Ale zastrzyki działałyby lepiej... gdyby
           pańska ręka, panie Felczerze, była chrześcijańska. – Rozmarzony uśmiechnął
           się: – Jak byłoby wspaniale, gdyby Żydzi przyjęli religię naszego Pana Jezusa...
             Szmulik odprowadził księdza do wyjścia. Dzisiaj nie miał do niego cierpli-
           wości.
             – Żydzi nie muszą przyjmować religii Jezusa – odpowiedział księdzu ze zło-
           ścią w głosie. – Religia Jezusa jest religią Żydów. Żydzi tylko nie chcą przyjąć
           religii o Jezusie.
             Szmulik pożegnał księdza i zatrzymał się na progu salonu fryzjerskiego. Objął
           spojrzeniem rynek i Pociejów, gdzie kilka godzin temu życie wróciło do dawnego
           rytmu. A jednak wiedział, że napięcie i nerwowa atmosfera, które odczuwał, nie
           dotyczą tylko jego. Bociany kipiały jak zamknięty kocioł, z którego jeszcze nie
           zdjęto pokrywki, lecz nagromadzona para już szuka drogi ujścia. Szmulik Fel-
           czer dobrze wiedział, że pomysł rabina był niczym więcej niż tylko odsunięciem
           niebezpieczeństwa na kilka dni. Coś działo się wśród chłopów. Byli jak stado
           owiec bez pasterza. Rozproszeni, ogłupiali, pełni napięcia – stwarzali zagrożenie
           dla Żydów z miasteczka.
             Tak, chłopi byli bardzo zajęci poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie, co
           się właściwie z nimi dzieje i gdzie tkwi prawda. Utracono zaufanie do księdza
    394    Stanisława. Naczelnik był głupcem i wysługiwał się Moskwie. Nie ufano nawet
   389   390   391   392   393   394   395   396   397   398   399