Page 364 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 364

radosnej zawieruchy. Zarzuciła warkocze na plecy, chwyciła za ręce inne dziecia-
           ki i zaczęła podskakiwać z nimi w kółeczku w takt muzyki granej przez kapelę.
           Bociany były spragnione odrobiny radości, podobnie jak Binele.

                                           5

           Od jakiegoś czasu u stóp Białej Góry za Bocianami budowano fabrykę. Mówiono,
           że Niemcy aż z miasteczka Pabianice, które znajduje się nieopodal wielkiego
           miasta Łódź, weszli w spółkę z synem dziedzica i że w fabryce będą pracować
           parobkowie dziedzica i okoliczni chłopi. Dlatego też Żydzi z miasteczka nie bardzo
           interesowali się budową.
             Kiedy fabrykę ukończono, okazało się, że będzie w niej wyrabiany plusz, a jej
           gospodarze to dobrzy ludzie, którzy nie robią różnicy miedzy Żydami i gojami.
           Więc pewna liczba dzieci żydowskich rzemieślników, a także zwykli biedacy,
           poszli tam do pracy – w tym również Binele.
             Binele szybko nauczyła się pracować przy pluszu jako nuperka  i zarabiała
                                                                  14
           kilka kopiejek dziennie. Teraz naprawdę mogła być zadowolona i dumna z siebie,
           ponadto pracowała tylko dwanaście godzin w ciągu dnia, a w pozostałym czasie
           była wolna. Problemem było jedynie to, że pozostały czas wypadał nocą. Na ze-
           wnątrz była łagodna wiosenna pogoda. Świat był przyjemny i radosny. Bociany
           już powróciły, a miasteczko po długiej, złej zimie otwierało drzwi i okna, aby na
           nowo połączyć się ze światem. Tymczasem w fabryce Binele nie widziała ani
           odrobinki słońca, a wieczorami oczy kleiły się jej, a plecy bolały.
             Walczyła ze zmęczeniem i w drodze z pracy do domu przez wąską aleję topo-
           lową wystawiała twarz na działanie orzeźwiającego wiatru, który docierał tu do
           niej od pól, spływał z gałęzi drzew. Niebieskie światło wieczoru, cicha szarość
           chałup na poboczu, blask ciemniejących w szybach ogrodów i gra kolorów na
           niebie, gdzie różowe pasma zachodzącego słońca przebijały przez puch powoli
           żeglujących obłoków, napełniały jej serce tęsknotą, rodzajem melancholijnego
           pragnienia, by iść – gdzieś tam – sama nie wiedziała dokąd. Wydawało się jej,
           że słyszy dobiegający z tyłu stukot kół karocy, że z bocznej uliczki wyjdzie młody
           panicz zmierzający w kierunku dworu, poprosi, aby wsiadła i zabierze ją ze sobą
           właśnie tam…
             I tak, zamiast iść do domu, zawędrowała do wsi, do Jadwisi i innych nieży-
           dowskich dziewcząt. Nie dlatego, że tak bardzo chciała z nimi być. Były jej obce.
           Sama nie wiedziała, jak to się stało. Ponadto wyczuła w ich zachowaniu jakiś
           rodzaj zmieszania. W pewnym momencie zabrakło jej tematu do rozmowy i gdy
           na nie spojrzała, ledwo mogła dostrzec w ich twarzach ślad tego, co kiedyś,



           14   Nuperka (od niem. die Nopperin / Knoterin) – robotnica w przemyśle tekstylnym zajmująca prze-
    364      szukiwaniem tkanin pod kątem guzków, obcych włókien, zgrubień i eliminująca te wady.
   359   360   361   362   363   364   365   366   367   368   369