Page 360 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 360
Binele natychmiast poczuła niechęć do doktora Herzla, choć ten już od
jakiegoś czasu przebywał na drugim świecie. Kiedy sprzątała pokoik Szmulika,
również tam wycierając kurze, starała się nie patrzeć na czarno obramowany
portret tego człowieka w czerni, z czarną brodą i czarnymi włosami, bez kape-
lusza czy jarmułki na głowie. Ponieważ ten obcy ją denerwował. A kiedy nie
mogła się powstrzymać i jednak spojrzała na niego, to gniewnie wybałuszała
oczy i pokazywała mu długi język.
– Co pocznę, gdy stracę miejsce u Szmulika Felczera? – syknęła w jego kie-
runku. – I co poczną całe Bociany bez Szmulika Felczera, co? – Pogroziła mu
pięścią: – Obyś sczezł! On nie pojedzie! Za nic w świecie!
Ale tak naprawdę Binele nie była wcale tego taka pewna, ponieważ Szmulik
Felczer mówił o swoim starszym bracie Herzlu jak o Bogu. Aby więc zorientować
się, na czym stoi, jeszcze bardziej przyłożyła się do tego, aby zrozumieć wszystkie
dziwactwa, które tu widziała i słyszała.
Małżeństwo miało trójkę dzieci, dwóch chłopców i dziewczynkę o imieniu
Genia. Genia była w wieku Binele, ale w jej oczach była małą dziewczynką. Ta
właśnie mała dziewczynka uczyła się razem z braćmi, którzy nie chodzili do
chederu. Razem mieli Stunden z dwoma nauczycielami ubranymi jak goje.
7
Jeden z nich mieszkał u arendarza, a drugi u łysego pisarza, gospodina Fajfera,
którego miasteczko przezwało „dyniogłowym”. Binele często zaglądała przez
dziurkę od klucza do jadalni, w której uczyły się dzieci. Zapatrzona, aż otwierała
usta, słysząc, jaka mała Genia odpowiada swojemu nauczycielowi – tak śmiało
i w tak niepojęty dla niej sposób.
Potem nastawały wieczory, kiedy to przez tylne drzwi pojedynczo wchodzili do
domu znajomi chłopcy z bejt midraszu. Wówczas Binele powinna już była znajdo-
wać się na górze, w korytarzu, i spać na swoim sienniku, który leżał obok drzwi
do sypialni felczerowej. Ale przecież była ciekawa, więc na bosaka zbiegała na
dół i zaglądała do jadalni przez dziurkę od klucza. Widziała wówczas, jak felczer
z żoną siedzą pośród chłopców z bejt midraszu, którzy – chyba w podnieceniu
– pogubili kapelusze i jarmułki. Towarzystwo mocno się spierało. Felczerowa
zdawała się nie cierpieć na migrenę – potrafiła długo perorować, spierając się
z chłopcami, a oni odpowiadali jej zaczepnie, bez cienia szacunku. Szmulik
nieustannie powtarzał: „Kongres w Bazylei…” – raz za razem wymieniając nazwi-
sko doktora Herzla. Chłopcy energicznie kręcili przecząco głowami, wyrzucając
z siebie takie słowa, jak np. „Achad ha-Am” . Potem sami kłócili się pomiędzy
8
7 Stunden (niem.) – godziny, w znaczeniu: lekcje.
8 Achad ha-Am (hebr. Jeden z ludu) – pseudonim literacki Aszera Cwi Ginsberga (1856-1927), który
uważany jest za ojca duchowego syjonizmu. Był autorem wielu terminów związanych z tożsamo-
360 ścią państwa Izrael i jednym z najważniejszych współczesnych hebrajskich pisarzy.