Page 361 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 361
sobą. Niektórzy z nich wykrzykiwali słowo: „Achdes!” .
9
Inni, wraz z małżeństwem Felczerów po swojej stronie, kręcili głowami z dez-
aprobatą i wymachiwali w ich kierunku rękami jak szaleni.
– Socjalizm nie przyniesie nam wybawienia! – oburzali się.
– Syjonizm nie przyniesie nam wybawienia! – nie poddawali się zaatakowani.
Chociaż felczerowie byli jej gospodarzami, Binele szybko ustaliła, z kim trzyma.
Wiedziała już, co znaczy „syjonizm”, więc nie miała wyboru, jak tylko trzymać
z „socjalizmem” – ponieważ bardzo nie chciała, aby jej pracodawcy wypełnili
testament brata Herzla i wyjechali do Erec Isroel.
Potem Binele długo leżała na swoim posłaniu na górze i, nie mogąc zasnąć,
rozmyślała o tych wszystkich rzeczach, które minionego dnia wydarzyły się
w domu felczera. Wydawało się jej, że znalazła się w obcym świecie, nowym –
choć w samym środku Bocianów.
I tak leżąc na swoim posłaniu, doczekała się nadejścia felczerowej, która,
pochyliwszy się nad nią, wyszeptała:
– Binele, mein Schatz, śpisz już? – Wówczas Binele otworzyła oczy i potarła
je, jakby dopiero co się obudziła z głębokiego snu, po czym z przyjemnym uczu-
ciem usłyszała, jak felczerowa przeprasza ją po tysiąckroć i mówi: – Przygotuj
mi, permisjion, zimny kompres i przynieś mi szklankę herbaty, ponieważ migrena
doprowadza mnie do szaleństwa.
Binele życzyła sobie tak dobrze rozumieć inne obce słowa, jak już rozumiała
słowo „migrena”.
Jedyną, ale za to wielką, wadą posady u felczerów była służąca – stara pan-
na z Bocianów, sierota, którą felczer wychował w swoim domu. Prowadziła całe
gospodarstwo, wszystko miała na głowie i była przy tym doskonałą kucharką.
Ale zawsze była zła na felczerową i tak jej nie lubiła, jak lubiła felczera. Kiedy ten
pojawiał się w kuchni, służąca robiła się czerwona jak burak i wszystko wypadało
jej z rąk. Kiedy felczerowa przychodziła do kuchni, służąca zieleniała na twarzy
i jak żmija odpowiadała jej sykiem. A potem, kiedy felczerowa znikała, służąca
łapała pogrzebacz czy patelnię i podnosiła w górę, jakby chciała pobiec za żoną
felczera, by walnąć ją w głowę.
Binele dobrze wiedziała, że jeśli chce zachować posadę, musi żyć w zgodzie
ze służącą. Pozwalała jej więc szydzić z felczerowej, naśladować jej wzdychanie
podczas napadów migreny i rzucać na nią najbardziej szalone przekleństwa,
i chociaż szczerze współczuła felczerowej, nie odzywała się ani słowem.
Kiedy zaś służąca nie mogła już wytrzymać ze złości, która w niej buzo-
wała, zwykle wyładowywała ją na Binele. Nieoczekiwanie potrafiła wymierzyć
jej kilka siarczystych policzków czy kilka szturchańców w plecy. Binele – choć
nie miała już cierpliwości, by tolerować takie historie, a każde takie uderzenie
9 Zob. przypis na str. 331. 361