Page 32 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 32

„Chleba ze śledziem!” – dzieci, uśmiechając się z ulgą, otoczyły ją.
             Hinda rozwinęła lnianą ściereczkę, w której trzymała jedzenie dla dzieci.
           Spod dolnej półki wyciągnęła drewnianą skrzynkę, w której trzymała zapas
           towaru i posadziła na niej dzieci. Podała każdemu z nich kawałek chleba, na-
           pełniła blaszane miseczki owsianką i podała im drewniane łyżki. Przypomniała
           im o odmówieniu błogosławieństwa, przykazała chłopcom dawać baczenie na
           stragan i udała się w stronę sklepu Sendera Kabalisty. Musiała go koniecznie
           zobaczyć choćby na parę minut.
             Kramarze i ludzie na Pociejowie zauważyli ją, mimo że starała się tak prze-
           mknąć, aby nikt jej nie zobaczył. Ci, którzy nie byli właśnie zajęci, okrążyli ją,
           wypytując o jej chorych domowników, opowiadając o najnowszych lekarstwach
           na suchoty, dając jej dobre rady i starając się umocnić ją w wierze w łaskę
           i miłosierdzie Wszechmogącego. Zgadzała się z nimi, kiwała głową, uprzejmie
           odpowiadała „Z pomocą Boga”, życzyła dobrego szabasu i podążała dalej.
              Wzrokiem błądziła po placu targowym. Koła wozów i wózków terkotały po
           bruku. Ludzie stali grupkami, w gromadkach niczym wysepki na morzu. Han-
           dlowano, sprzeczano się, gestykulowano, a w powietrzu roznosił się ludzki gwar
           i nawoływania. Dziewczyny z kurczakami pod pachą lub w koszyku biegły do domu
           szojcheta . Część kobiet z wysokimi garnkami z czulentem-japcokiem spieszyło
                   55
           do piekarni. Inne, z koszami przewieszonymi przez ramię, robiły ostatnie zakupy,
           szukając owoców na szabas w okazyjnej cenie i zaglądając do koszów chłopek
           zajętych robieniem własnych zakupów na niedzielę. Dwóch Żydów w rozwianych
           kapotach i trzepoczących arbekanfes  niosło ławki w stronę synagogi. Krawiec
                                          56
           i szewc w drodze powrotnej po dostarczeniu na szabas wykonanych zleceń,
           sprzeczali się zapalczywie. Znajdowali się między dwoma końmi, które smagały
           ich czarnymi ogonami. Stojący na wozach furmani przyglądali się im w rozba-
           wieniu i zachęcali, aby w walce na pięści rozstrzygnąć, który z nich ma rację.
           Pośrodku placu stało parę koni przy korytach i przeżuwało. Stamtąd, od strony
           pompy nadchodził Chackele Nosiwoda, niosąc na barkach dwa wiadra wody
           przewieszone na koromysłach. Między wozami włóczyły się stada kur i kaczek,
           parę zabłąkanych świń spacerowało między wozami, szukając „wczorajszego
           dnia”. Nagły powiew wiatru zza kościoła zerwał kapelusze i jarmułki z głów dwóch
           starszych Żydów, którzy podążali do mykwy .
                                               57




           55   Szojchet (jid.) – inaczej: rzezak, osoba dokonująca rytualnego uboju.
           56   Arbekanfes – krótki tałes zakładany przez religijnych Żydów na co dzień, pod wierzchnie ubranie,
             dosł. cztery końce (cztery rogi), do których przymocowane są nitki cyces.
           57   Mykwa – rytualna łaźnia. Pobożni Żydzi obowiązani są odwiedzać mykwę w każdy piątek przed
     32      szabasem, kobiety udają się do mykwy po okresie menstruacji i połogu.
   27   28   29   30   31   32   33   34   35   36   37