Page 308 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 308

– Tak. Dlaczego tak się dziwicie, reb Joselu? Czy nie wiecie, że przewyższacie
           mnie tysiąckrotnie w milionach spraw?
             Josel aż podskoczył.
              – Proszę was, rabinie, żartujcie sobie dzisiaj z kogoś innego. Nie mam cier-
           pliwości, żeby wysłuchiwać kpiących uwag również od was…
             Rabinowi ani przez moment nie postało w głowie, że ten siedzący obok niego
           masywny, prawdziwie majestatyczny mężczyzna mógł przyjść do niego, szukając
           w nim oparcia. Położył rękę na ramieniu Josela.
              – Szkoda, reb Joselu – uśmiechnął się, jakby zawstydzony – że nie słyszycie
           szczerości w moim głosie. Ponieważ… Bóg mi świadkiem… potrzebuję waszej
           pomocy i waszego wsparcia. Rozumiecie… zarówno moja siła, jak i moja słabość
           leżą w tym… że czuję się jak u siebie w domu w Świątyni… w świecie myśli, modli-
           twy… a jednocześnie bardzo nieswojo w prawdziwym świecie… w rzeczywistości.
           Rozumiecie… Nie znam dobrze ludzi. Czuję wprawdzie więź z ich duszami, ale
           całe to poplątanie, gmatwanina codziennego życia, powszechności… ludzkie
           zachowania, dziwactwa, małostkowość… to wszystko jest dla mnie zbyt ciężkie
           do… do strawienia. Czasami czuję się po prostu zagubiony i nie mam najmniej-
           szego pojęcia, co zrobić. A jestem przecież rabinem, mam w końcu do tego kwa-
           lifikacje. Jednak czegoś mi brakuje. Czuję, że cała moja wiedza… że wszystkie
           moje właściwe odpowiedzi na pytania i problemy dotyczące kwestii religijnych
           nie odpowiadają… na pytania, które odczytuję w oczach ludzi, na przykład…
             Josel nie mógł doczekać się pauzy w dziwacznej przemowie rabi-
           na. Wytrącony z równowagi, nie panując nad sobą ze zdenerwowania,
           wybuchnął:
              – Co za głupoty opowiadacie mi tu teraz, rabinie, kiedy przyszedłem do was…
           Jestem przecież prostakiem, ignorantem, który z dnia na dzień coraz gorzej widzi,
           nie tylko oczami…
             Rabin potrząsnął głową niczym krnąbrny źrebak, któremu ktoś chce założyć
           uzdę.
              – To, co mówisz, jest jeszcze jednym dowodem na to, że nie mylę się co
           do ciebie. Przyglądam się wam, reb Joselu, i widzę, jak się zachowujecie, jak
           postępujecie. Wy mielibyście być prostakiem? Wy jesteście przecież solą ziemi,
           reb Joselu. Nie jesteście pyszałkiem, a jednak nigdy nie spotkałem człowieka
           dumniejszego od was. Nosisz w sobie esencję jidyszkajt. Jedynie obeznania w ko-
           mentarzach ci brakuje, jak powiedziałby rebe Hillel . Oj, reb Joselu, naprawdę
                                                     26
           potrzebuję waszej pomocy…
              – A ja potrzebuję, żebyście wy mi pomogli! – zawołał wzburzony Josel.



           26   Rebe Hillel, zwany też Hillel Starszy (ha Zaken) – wybitny uczony z przełomu I i II wieku n.e. Nale-
             żał do badaczy, którzy ocalili Torę ustną od zapomnienia. W interpretacji prawa był mniej rygory-
    308      styczny niż jego przeciwnicy, wprowadził wiele zasad ułatwiających Żydom codzienne życie.
   303   304   305   306   307   308   309   310   311   312   313