Page 302 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 302
zaufania mógł, nie daj Boże, podkopać fundamenty wspólnego życia całej gminy
– i to zanim by się kto obejrzał.
Zabrano się więc do tropienia donosiciela. Używano wszelkich środków, wszę-
dzie szukano śladów, znaków. Raz podejrzenie padało na tego, raz na innego,
a zarówno ten, jak i tamten płakał, żalił się i geszwojrn baj bord un pejes , że
22
jest Bogu ducha winien. Dni mijały, lecz nie osiągano żadnego rezultatu, a w po-
wietrzu czuć było coraz wyraźniej zbliżające się niebezpieczeństwo. W końcu
rabin wpadł na pomysł, że należy wypytać samych gojów.
Gdy reb Lejbele Pożeracz Japcoka usłyszał, że trzeba zasięgać języka u chło-
pów, nagle zbudziło się w nim podejrzenie, że donosicielem musi być nie kto
inny, tylko Josel Obed. W te pędy pobiegł do rabina i jednym tchem wysapał:
– To Josel, rabinie kochany! Nikt inny, tylko on! Kto jeszcze jest w takich do-
brych stosunkach z gojami jak Josel Obed, rabinie kochany? Możecie wszystkim
powiedzieć, że szames reb Lejbele wam to mówił!
Rabin spojrzał na niego swoim – jak się reb Lejbelowi zawsze wydawało –
drwiącym wzrokiem i powiedział:
– Przyślij go więc natychmiast do mnie!
Gdy Josel przyszedł do rabina, ten powiedział mu, że najmądrzejszą rzeczą,
jaką można zrobić w celu ustalenia, kto doniósł gojom o tym, co wydarzyło się
w sztetlu, jest wypytanie samych chłopów i właśnie jego wybrał do tego zadania.
– Chłopi cię szanują – powiedział. – Jesteś z nimi w przyjacielskich sto-
sunkach, bo chodzisz po wsiach z towarem. Potrafisz się zatem z nimi doga-
dać. Idź więc i rozmawiaj, pytaj i słuchaj, żebyśmy się dowiedzieli, na czym
stoimy.
Joselowi cała ta historia z księdzem i Perlą wydawała się zupełnie niedorzecz-
na, wręcz śmiechu warta, dlatego gdy rozmawiano o niej na ulicy, na Pociejowie,
czy w sztiblu, przysłuchiwał się tylko jednym uchem. Jednak fakt, że ktoś ze sztetla
był donosicielem, nie był już powodem do żartów. Kiedy więc rabin zadecydował,
że on, Josel, jako przedstawiciel całej gminy ma przeprowadzić w tej sprawie
śledztwo, nie odmówił, chociaż nie uważał, żeby nadawał się do tego zadania,
gdyż wypytywanie ludzi nie leżało w jego naturze.
Ruszył do wsi i zapytał pierwszego napotkanego znajomego chłopa:
– Hej, Pietrek, skąd wiecie, hm… skąd wiecie o tej głupiej historii o Perli
i waszym księdzu?
Chłop roześmiał się, poklepał Josela po ramieniu i odpowiedział:
– Moja baba mi powiedziała.
Josel, który z gojami zamieniał czasem parę słów, ale z ich żonami prawie
nigdy nie wdawał się w rozmowy, chciał wpierw posłać chłopa, żeby zapytał swoją
babę, skąd się dowiedziała, zrezygnował jednak. Zebrał się w sobie i sam poszedł
302 22 (jid.) – dosł. Przysięgał na brodę i pejsy – zaklinać się; przysięgać na wszystkie świętości.