Page 296 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 296
Kiedy Binele przypatrywała się księdzu, przyszło jej też do głowy, że z jego
„fartucha” mogłaby sobie uszyć piękną, białą sukienkę, w którą stroiłaby się
na szabas.
Zaczęła powoli przesuwać się razem z tłumem, wsłuchując się w śpiew
i uśmiechając się do postaci wiszącej na krzyżu. Wydawało się jej, że ukrzyżo-
wany wyglądał znajomo – jak podobizna Abelego Głupka. I znowu nie rozumiała,
dlaczego Żydzi ze sztetla bali się tego Jezusa – chyba że wszyscy byli po prostu
głupcami. Tymczasem przeciskała się coraz głębiej w sam środek chłopskiej
ciżby. Nagle dostrzegła Jadwisię i przepchała się do niej.
– Ładnie wyglądasz – wyszeptała jej do ucha.
Jadwisia skrzywiła się:
– Nie mogę oddychać. Ta sukienka jest od pierwszej komunii. Jak głębiej
odetchnę, pękną szwy.
– Chciałabym mieć taką sukienkę na szabas! – stwierdziła z zazdrością
Binele.
– Chciałabym mieć ładniejszą sukienkę na niedzielę! – zachichotała w od-
powiedzi Jadwisia.
To, że Binele była tu, obok niej, zdawało się jej w ogóle nie dziwić. Wzięła
ją za rękę i razem przekroczyły próg kościoła. Oczywiście Binele wiedziała, że
popełnia niewybaczalny grzech, że gdyby jej ojciec się o tym dowiedział – albo by
zemdlał, albo pobiłby ją na śmierć. Jednak właśnie ta świadomość powodowała,
że przebywanie tutaj było dla niej tak intrygujące i zapierało dech w piersiach.
Wewnątrz kościoła, tego nieczystego dla Żydów miejsca, wszystko wyglądało
niezwykle, jak nie z tego świata. W głębi ogromnej sali stał bogato zdobiony
ołtarz, udekorowany kwiatami i zastawiony lśniącymi, srebrnymi naczyniami.
Z wiszącego nad ołtarzem drewnianego krzyża spoglądał w dół drewniany Jezus
w pozłacanej koronie cierniowej. Z jednej strony ołtarza stała woskowa figura
płaczącej Matki Boskiej z małym Jezusem na rękach. Jej szklane łzy migotały,
podobnie jak posrebrzany rąbek chusty na głowie oraz skraj długiej sukni o barwie
królewskiego błękitu.
Binele wpatrywała się długo w tę figurę Matki Boskiej. Co to była za śliczna
mama! Jak piękna była jej smutna twarz! Binele wiedziała od Jadwisi, jak ogromnie
Matka Boska nacierpiała się w swoim życiu. Jak bardzo płakała i lamentowała,
kiedy jej syna, Jezusa, przybijano gwoździami do krzyża.
– Mamusiu… – załkało coś w sercu Binele. – Jak wyglądałaś? Czy byłaś
taką dobrą, piękną mamą jak Matka Boska? Jeśli jesteś gdzieś tam w nie-
bie, czy gniewasz się na mnie, że przysporzyłam ci takich cierpień i zabiłam
cię? Wiem, że jestem marzepą i złą dziewczynką… ale wciąż jestem lepsza
od Jezusa. On wiedział, że złamie serce swojej matki... a ja byłam jeszcze za
mała, żeby wiedzieć, że sprawiam ci ból… Mamusiu, widzisz przecież, kiedy
spoglądasz w dół z nieba, że dobrze sobie radzę i nigdy nie pozwolę przybić się
296 do krzyża…