Page 290 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 290

Nikt jednak nie wystąpił z lepszą propozycją, co należy zrobić, i zaczęto
           zbierać pieniądze – kopiejka do kopiejki. Rabin zniknął w swojej prywatnej izbie,
           a po chwili wyszedł stamtąd w długim, aksamitnym surducie, w białych skarpe-
           tach i odświętnych kamaszach. Tak ubrany udał się do domów bogaczy i wrócił
           dopiero, kiedy uzbierał dość pieniędzy, żeby pokryć całą potrzebną sumę – do
           ostatniej kopiejki.
              Z wewnętrznej kieszeni surduta wyjął kopertę, którą wcześniej polecił zaku-
           pić w Chwostach, po czym na oczach wszystkich zgromadzonych, włożył do niej
           zebrane pieniądze.
              Później, mniej więcej między drugą a trzecią po południu, rabin pofatygował
           się osobiście do łysego pisarza, gospodina Fajfera, na którego w sztetlu wołano
           „dyniogłowy”. Żydzi ze sztetla, a tym bardziej sam rabin, nie utrzymywali stosun-
           ków z tym żydowskim gojem. Przychodzono do niego jedynie w potrzebie, dwa
           razy w tygodniu między drugą a trzecią, kiedy trzeba było napisać jakieś podanie
           w gojskim języku. Rabin, nie wdając się w długą rozmowę z gospodinem Fajferem
           i nawet słowem nie wspominając o tym, co wydarzyło się w sztetlu, poprosił łysego
           pisarza, żeby napisał po polsku, „czarno na białym”, list do księdza następującej
           treści:
              „Wielmożny Księże z kościoła Wszystkich Świętych. W tej oto kopercie znaj-
           dują się pieniądze, które gospodyni Wielmożnego Księdza zapłaciła za płótno
           kupione u handlarki ze sklepu z materiałami na Pociejowie, Perli, która zwraca
           te pieniądze”.
              Z tym listem w ręce, rabin opuścił zdumionego pisarza.
              W swoim zatłoczonym mieszkaniu na oczach zgromadzonego tłumu dołożył
           list do pieniędzy, które znajdowały się w kopercie. Zwilżył językiem brzegi koperty,
           położył ją na stole i zamknął zdecydowanym uderzeniem pięści. Posłał po swojego
           głuchoniemego szabas-goja , Felka, i porozumiewając się z nim dziwacznymi
                                  20
           ruchami rąk, posłał go z kopertą do księdza.
              Gdy Felek wrócił z odpowiedzią, udał się prosto do domu Perli. Zgroma-
           dzone w środku kobiety nie chciały go jednak wpuścić za próg. Tego jesz-
           cze brakowało, żeby Perla musiała wziąć do ręki list napisany przez księdza!
           Goj jednak upierał się, że ksiądz wskazał wyraźnie na dom Perli i objaśnił
           mu przy tym rękoma, że ma oddać list jej i nikomu innemu. Głuchoniemy
           Felek rozzłościł się i już chciał zanieść list z powrotem na plebanię, kiedy
           rabin zabiegł mu drogę i wytłumaczył na migi, że Perla nie potrafi czytać po
           polsku, a do tego cierpi na ból głowy i jest zbyt chora, by sama mogła pójść




           20   Szabasgoj – osoba zatrudniana przez religijnych Żydów w domu (czasami też w synagodze),
             która pomagała w wykonywaniu czynności zakazanych w szabas, na przykład rozpalała ogień,
             przygotowywała lub podgrzewała posiłek, zapalała lub gasiła światło (świece). Szabas gojami byli
    290      na ogół chrześcijańscy sąsiedzi.
   285   286   287   288   289   290   291   292   293   294   295