Page 23 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 23
kawałek pola wyglądał jak wyspa na morzu zieleni, promieniejąca własnym
światłem. Uśmiechnął się.
– Wyglądają komicznie – odpowiedział jej.
Wiedziała, że słowo „komiczny” dla niego znaczy: wesoły, cieszący wzrok.
Pokiwała głową i wzięła go pod swoją chustę. Przyglądała mu się z boku. „Nada-
jemy na tych samych tonach” – powiedziała sama do siebie. „Ciekawa jestem,
czy on o tym wie…” Wytarła nos brzegiem chustki i poprawiła perukę na głowie.
Jej peruka miała w zwyczaju przekrzywiać się na bok. W ciągu dnia rzadko ją
poprawiała, nie zwracając na to uwagi, no chyba że już musiała. To była jedyna
peruka, jaką posiadała. Prawdę powiedziawszy, powinna nosić ją jedynie w szabas
i w czasie innych świąt, a w dni powszednie nosić czepiec lub chustkę, jak wiele
innych mężatek. Ale przecież ona, stojąc cały dzień na Pociejowie, wciąż była na
widoku, a w końcu nie była byle kim, tylko żoną Chomela Sojfera , pochodzącą
32
od samego cadyka z Warki . Poza tym, czuła się jakoś pewniej, kiedy miała na
33
głowie perukę.
Dojechali do Niebieskiej Góry. Hinda podziękowała chłopu i razem z Jankewem
zeskoczyli z wozu. Zaczęli wspinać się pod górę. Po paru minutach wypuściła
dłoń chłopca, zostawiła go z tyłu za sobą i pospieszyła, aby postawić dzbanek
na progu werandy młynarza. Kiedy Jankew wdrapał się na szczyt góry, Hinda
czekała już na niego przy furtce. Zauważyli kępę wrzosów, które rosły nieopodal
i rozsiedli się przy niej, w wysokiej trawie, na której Hinda rozpostarła swoją
chustę.
Jej palce bawiły się wrzosami, kiedy razem patrzyli na ich rozkwitłe liliowe
główki. Potem skierowali wzrok ku poruszającym się skrzydłom wiatraka i wsłu-
chali się w przejmujący zgrzyt, jaki on wydawał. Powietrze lśniło kryształowym
blaskiem. Jego zapach był wyrazisty, świeży, upajający. Jankew położył głowę
na kolanach Hindy, przymknął oczy, chroniąc je przed blaskiem słońca i zapadł
w drzemkę. Hinda przypatrywała się jego bladej, delikatnej twarzy. Brązowy pejsik,
niczym sprężynka drżał na jego policzku. Oddychał lekko, spokojnie. Położyła
dłoń na jego głowie niczym dodatkową jarmułkę i zatopiła swój wzrok w oddali.
Daleko, daleko zobaczyła Bociany otoczone dwiema alejami topolowymi,
wąską i szeroką. Tą bliżej położoną, szeroką, przybyła kiedyś do miasteczka
na swój ślub z reb Chomelem Sojferem. Kiedy to było? Ledwo mogła sobie po-
radzić ze zliczeniem tych lat, chociaż te dni, kiedy przyjechała tutaj, oraz czas
ślubu tak wyraziście pamiętała, jakby to było wczoraj. Ile to już czasu minęło,
od kiedy nie widziała się ze swoją własną rodziną? Stęskniła się za swoimi
siostrami, ale jeszcze bardziej brakowało jej zmarłej mamy. „Nawet bardzo
32 Sojfer – skryba, pisarz przepisujący święte teksty.
33 Cadyk z Warki (w tekście: Wurker Rebe) – Izrael Kalisz, zwany Icchakiem z Warki (1779-1848) –
chasydzki cadyk, założyciel dynastii cadyków wareckich, znany jako obrońca praw Żydów. 23