Page 229 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 229

poborowym – byli „kogutami na kapores”, ponieważ nieliczni bogaci mogli prze-
             kupić władze i „posmarować łapy” doktorów. Biedny chłopak natomiast mógł
             uważać się za szczęśliwego, jeśli było go stać na to, by zapłacić macherowi
                                                                               3
             w Chwostach, żeby go okaleczył: sprawił, by na nogach pojawiły się żylaki, odrąbał
             dwa palce u stopy lub wyrwał wszystkie zęby. Ten, kto nawet na ten luksus nie
             mógł sobie pozwolić, wypijał olej rycynowy i pościł – to był najtańszy środek.
             A kończyło się to i tak tym, że większość tych młodych ludzi mimo wszystko
             wcielano do carskiej armii. W Bocianach mówiono, że pójdą na pierwszy ogień,
             jeśli wybuchnie wojna.
                 Kiedy skończył się coroczny pobór, Hinda trochę się uspokoiła. Zaraz jednak
             zaczęła się poważnie martwić o Jankewa. Czuła, że nie była w stanie mu pomóc
             i kurczowo chwytała się nadziei, że wszystko, co ona i jej mąż, Chomel Sojfer,
             a także mełamed Jankewa mu przekazali, a także to, czego nauczyło go jego
             dotychczasowe życie w Bocianach, pomoże mu odzyskać równowagę. Nie mogła
             jednak przyglądać się biernie temu, co się z nim działo, i próbowała przebić się
             do niego przez mur milczenia, który stanął między nimi.
                 – Jankewie – odezwała się jednego razu ze smutnym, prostodusznym uśmie-
             chem czającym się w kącikach ust. – Już dawno nie widziałam, żebyś wziął jakąś
             księgę do ręki. Na zewnątrz jest wprawdzie pięknie, ale czytanie przy otwartym
             oknie to też przecież przyjemność.
                 Zawahał się i nie wiedział, co jej odpowiedzieć. W końcu odezwał się:
                 – Dość się nasiedzę nad księgami z reb Szapselem.
                 – Kiedyś zwykłeś sam czytać, pamiętasz? – Jej oczy rozjaśniły się nostal-
             gicznym blaskiem na wspomnienie wzajemnego porozumienia, które panowało
             niegdyś między nimi dwojgiem. – Kiedy byłeś mały, opowiadałam ci o rydwanie
             Wszechmogącego… o tym, że jest zaprzężony w dwadzieścia dwie litery alef-
             -bejs, które razem z dziesięcioma sefirotami  stanowią trzydzieści dwie drogi
                                                   4
             mądrości, poprzez które został stworzony świat, pamiętasz? Nie wiem wprawdzie
             dokładnie, jak to jest napisane w świętych księgach. Chciałam tylko, żebyś sobie
             wyobraził… żebyś zrozumiał, że te dwadzieścia dwie litery są nie tylko święte,
             ale że posiadają też leczniczą moc; że trzeba się ich trzymać, by być w stanie
             przezwyciężać codzienne problemy, a także po to, żeby móc się załapać na
             rydwan Rebojne szel Ojlem… i jego wielką podróż, choćby z daleka… z czystym
             sercem. Rozumiesz… te dwadzieścia dwie litery są haczykami, za pomocą których



             3    Macher (jid.) – fachowiec, majster, ale też oszust, szachraj, kombinator.
             4    Według Kabały sefirot (hebr.) – dziesięć emanacji boskiego światła, są aspektami nieskończo-
                nego Boga i kolejnymi stopniami jego poznania. Wyłaniają się z Boga, gdy dokonuje dzieła stwo-
                rzenia, a później podtrzymuje wszechświat. Według Kabały wszystko jest zapisane w Torze za
                pomocą słów i liczb, ale jest to język symboli, do którego niewielu ma dostęp. Hinda i inni boha-
                terowie powieści Rosenfarb interesują się kabalistycznymi poszukiwaniami znaczeń.  229
   224   225   226   227   228   229   230   231   232   233   234