Page 173 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 173
z zapartym tchem wpełźli pod łóżko i czekali. Ich serca biły gwałtownie… do taktu
czyichś kroków. Do środka wszedł Fiszel Rzeźnik, trzymając w ręce połyskujący
biało talerz. Postawił go na stole i powoli, ostrożnie, jak gdyby bał się, że kogoś
obudzi, usiadł na krześle.
Po nim w alkowie pojawiła się mroczna postać, nucąc coś pod nosem i wy-
cierając ręce białą szmatą.
– Rebe… – chłopcy usłyszeli głos Fiszela, drżący i pełen desperacji, niczym
wołanie tonącego. Drugie krzesło zaskrzypiało cicho. – Wyświadczcie mi przy-
sługę, rebe, i zjedzcie coś. Weźcie choć odrobinę tego wybornego szponderu
i parę podpłomyków.
– Nie przybyłem tu, by się objadać i opijać – rozległ się ciężki, basowy szept.
– Przybyłem tu, żeby ratować twoją duszę oraz dusze całej wspólnoty. Przybyłem,
by scalić fragmenty naczynia i napełnić je świętością.
– Tak, święty rebe – wyjąkał z nabożeństwem Fiszel. – Ale uczyńcie mi cho-
ciaż ten drobny honor i pozwólcie mi podzielić się z wami tą odrobiną jedzenia.
Jestem takim prostakiem, amorecem, grzeszną duszą, zatrutą żądzami ciała,
popędem do... do zła. Błagam was, rebe, podnieście mnie choć odrobinę.
– Ja nie mogę nikogo podnieść. Musisz sam to zrobić, sam powstać. To twoje
zadanie.
– Ale wy cierpicie tak bardzo przeze mnie, święty rebe.
– Nie dla ciebie cierpię, tylko dla Rebojne szel Ojlem, niech będzie błogosła-
wione Jego Imię. To jest coś, w czym ty też musisz się wprawić. Musisz nauczyć się
cierpieć dla jego drogiego Imienia. Przybyłem nauczyć cię, jak znosić cierpienie,
żebyś mógł spełnić twoją misję jak należy. Na okrągło będę mówić ci o cierpieniu,
aż popłynie w twoich żyłach razem z pożądaniem, razem z żądzami ciała, które
są narzędziem twojego zbawienia.
– O tak, święty rebe, mówcie mi o tym, mówcie. Ale najpierw wyświadczcie
mi tę przysługę i weźcie coś do ust… – prosił Fiszel, jąkając się, a w jego głosie
dały się słyszeć cała ciasnota i zagubienie jego duszy.
– Dobrze… Jeśli tak ci na tym zależy, ustąpię ci i zjem trochę… Ale tylko po
to, żebyś połykał moje słowa, jak ja połykam strawę…
– Będę… Mów do mnie, święty rebe, i jedz na zdrowie – wyszeptał gorliwie
Fiszel.
Rozległy się słowa błogosławieństwa przed jedzeniem, a potem jeden głos,
któremu towarzyszyły odgłosy przeżuwania i głośne mlaskanie, mówił:
– Musisz pamiętać, że ten nasz świat nie został stworzony przez wiecznego,
potężnego Boga, lecz przez sitra-achra – siły zła i dlatego istnieją na nim cierpienie
i śmierć. Jedynie wtedy, gdy nauczymy się, jak je przezwyciężać i uczynimy je
częścią składową naszego życia, przestaniemy odczuwać przed nimi strach
i będziemy mogli ocalić świat. Musisz w to wierzyć całym swoim sercem i duszą.
Żeby uratować człowieka, żeby wybawić lud Izraela, trzeba pewnym krokiem
przejść przez wrota nieczystości i zła. Musimy szukać nieczystości i zła, a nie 173