Page 17 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 17

Spuchnięte oczy skierowała w stronę łóżka, gdzie spały dwie osoby: jej
             mąż – reb  Chomel Sojfer i najstarszy syn – Iciele, młody geniusz talmudyczny,
                      21
             którego imię stało się sławne w całej guberni sieleckiej . Iciele zachorował
                                                              22
             na suchoty dokładnie tego dnia, kiedy postanowione zostało, że zaraz po bar
             micwie  pojedzie, aby uczyć się w jesziwie w Sielcach. To było dwa lata po tym,
                   23
             jak na suchoty zapadł jego ojciec.
                 Obaj oddychali ciężko, każdy oddech charczący, rwany. Dźwięki te niczym
             ostrza noży dźgały serce Hindy i sprawiały, że do oczu napływały jej potoki łez.
             Te łzy sprawiały wrażenie, jakby wypływały wprost z otwartej, krwawiącej rany
             jej serca. Białka dużych, czarnych oczu Hindy byłe czerwone, spuchnięte powieki
             niczym sine wrzody, a policzki jak nabrzmiałe wodą pęcherze. Nie miała już sił, aby
             płakać, ale kiedy zostawała sama i nikt jej nie widział, nie dało się powstrzymać
             łez, jakby wypełniały całe jej ciało, będące niczym studnia bez dna. Nie czuła
             ich nawet i nie obcierała. Bez przeszkód podążały swoją drogą – a ona swoją.
             Nie zważając na nie, wykonywała wszystko to, co było do zrobienia. Nie miała
             chwili dla siebie, nie mogła pozwolić sobie na luksus wypłakania się.
                 Obróciła wzrok w stronę zapadniętego łóżka po przeciwległej stronie pokoju.
             Zauważyła puste, wgniecione miejsce, które zostało po jej ciele. Bliżej ściany,
             w nogach łóżka, spała dwójka jej najmłodszych dzieci – dziewczynki. Jej wzrok
             powędrował w kierunku leżącego na podłodze pod oknem siennika, na którym
             spali zagrzebani w pierzynę jej młodsi synowie, nogi mieli poprzekładane jeden
             przez drugiego.
                 Młodszy z chłopców, Jankew, poruszył się, jakby poczuł na sobie we śnie
             wzrok mamy. W przestrachu, że go obudzi, szybko odwróciła się. Przy drzwiach
             usłyszała jednak głos: „Idę z tobą, mamusiu!”.
                 Nie odpowiedziała. Obawiała się, że zauważy jej wcześniejszy płacz. Ukroiła
             mu kromkę z ćwiartki bochenka chleba, którą położyła na stole i szepnęła:
             „Prędko, obmyj się i zmów błogosławieństwo nad chlebem ”. Szybkim ruchem
                                                              24
             wytarła twarz brzegiem chusty.
                 Gdy chłopiec wygrzebał się spod pościeli i wstał, Hinda podeszła do siennika
             i okryła jego brata. Potem wychyliła się przez okno i głęboko odetchnęła, tym
             razem wycierając twarz dłonią. Jej spojrzenie wędrowało nad dachami sztetla.



             21   Reb – określenie stawiane przed imieniem mężczyzn w społecznościach tradycyjnych; nie mylić
                z rebe ani z rabinem.

             22   Sielce – chodzi o Kielce, autorka zmienia nazwy geograficzne opisywanych miejsc (Końskie na
                Bociany, Kielce na Sielce).
             23   Bar micwa – uroczystość związana z uzyskaniem przez żydowskiego chłopca pełnoletności, gdy
                skończy 13 lat i jeden dzień.

             24   Błogosławieństwo nad chlebem wymaga rytualnego obmycia rąk.      17
   12   13   14   15   16   17   18   19   20   21   22