Page 162 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 162

w chederze, lecz łagodnie, raz midraszem , innym razem hagadą . Jankew wpraw-
                                            3
                                                               4
           dzie nie wszystko rozumiał, lecz dzięki temu, że reb Sender zawsze okazywał
           mu szacunek, w jakiś podświadomy sposób jednak pojmował, co stary kabalista
           miał na myśli, i zamęt w jego głowie ustawał przynajmniej na pewien czas.
             Pomieszczenie, w którym znajdował się sklepik reb Sendera, było długie
           i wąskie. W głębi, na podłodze pod jedną ze ścian leżało posłanie, a z przodu
           stał stół zbity z surowych desek. Na stole kopciła osmolona lampa naftowa,
           która oświetlała twarz reb Sendera, otwartą księgę i kostki żółtego mydła, które
           piętrzyły się wokół niego na stole. W świetle lampy kostki mydła też zdawały się
           świecić – niczym złote lampiony. Wyryta na każdej z nich gojskimi literami nazwa
           firmy wyglądała jak jakieś magiczne zaklęcie. Koszerne mydło reb Sender trzymał
           w głębi sklepiku, w skrzyni obok posłania.
              – Reb Senderze – Jankew odezwał się w końcu cicho – czy to sprawiedliwe,
           żeby mama musiała tak ciężko harować?
             Reb Sender kilka razy postukał kciukiem w główkę fajki, po czym zaciągnął
           się. Drugą ręką przeczesał srebrne pasma swojej brody.
              – Broń Boże! Oczywiście, że to nie jest sprawiedliwe. – Wyjął fajkę z ust.
           Jego małe, błyszczące oczy zamgliły się smutkiem, gdy dostrzegł zatroskane
           spojrzenie Jankewa.
              – To dlaczego Rebojne szel Ojlem nic z tym nie robi?
              – A kto mówi, że nic nie robi? A to, że dał jej takiego dobrego syna jak ty, to
           mało?
              – Mama też tak mówi, ale to… to tylko puste gadanie.
              – Dlaczego puste gadanie? Zarówno Rebojne szel Ojlem, jak i twoja matka
           wiedzą, że mogą na tobie polegać.
              – Polegać na mnie? – zawołał Jankew. – A co ja mogę zrobić?
              – Toż robisz coś, Jankewie – reb Sender uśmiechnął się melancholijnie.
              – Co takiego robię, na litość boską?
              – Jesteś tu… przy niej i nie jesteś obojętny. A to początek każdego czynu.
              – Ale przecież muszę siedzieć całymi dniami w chederze i studiować. Szolem
           też. A ona biega z domu do sklepu – tam i z powrotem, haruje jak wół i zarabia
           parę kopiejek na dzień. Do tego jeszcze przewraca i kaleczy się, później nie
           zostawia dla siebie nic do jedzenia, a potem płacze. Myśli, że jeśli udaje, że nie
           płakała i uśmiecha się do nas, to niczego nie zauważę. A ja od razu poznaję, że
           ktoś płakał, nawet jeśli ma suche oczy.


           3    Midrasz (hebr. badać, dociekać) – metoda komentowania tekstu Biblii hebrajskiej za pomocą przy-
             powieści i sentencji, która była wykorzystywana przy redagowaniu Talmudu. Początkowo midra-
             sze były przekazywane ustnie, dopiero w XI w. zostały spisane.
           4    Hagada (hebr. opowieść, przypowieść, bajka) – zwykle zawiera przesłanie moralne. Najbardziej znana
    162      jest hagada pesachowa: opowieść o wyjściu Żydów z Egiptu, czytana podczas święta Paschy.
   157   158   159   160   161   162   163   164   165   166   167