Page 159 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 159
oczyma i pięknymi, młodymi ustami, z których dobywał się miękki, jedwa-
bisty głos. Wciąż jeszcze utykała na skręconą stopę, a mimo to była pełna
energii.
Po chwili zauważyła:
– I nawet jeśli bylibyśmy bogaci, skąd wiesz, jak byśmy się wtedy czuli, kiedy
wszyscy wokół nas byliby głodni i bosi?
– Arendarz czuje się całkiem dobrze! – wzburzony Jankew upierał się przy
swoim. – Tak samo handlarz drewnem i reb Fajwel Młynarz!
– A skąd jesteś tego taki pewien? – Jej twarz rozjaśnił promienny uśmiech.
– Już nie raz ci mówiłam, Jankewie, że to, co widzimy i to, co wydaje się być
prawdą, jest czasem niczym więcej, jak tylko pozorem.
Jankew przygryzł usta. Matka swoimi ciągłymi dygresjami o pozorach czasami
jeszcze bardziej zbijała go z tropu.
W piątki nauka w chederze była przyjemna, gdyż rebe Szapsel starał się
usilnie wprowadzić wszystkich w świąteczny nastrój przed szabasem. Do tego
jeszcze teraz, z racji tego, że zbliżał się Pesach, studiował z chłopcami Szir ha-
-Szirim – Pieśń nad Pieśniami. Wersy księgi płynęły wartkim strumieniem z ust
rebego, lecz żadnego z nich nie tłumaczył. Chłopcy nic nie rozumieli, ale i tak
zachwycali się czarująco-melodyjnymi, kusząco-nieznanymi słowami, które nie
usypiały, lecz przeciwnie – wzbudzały w nich pełną jakiejś dziwnej tęsknoty
ciekawość.
Mełamed zwolnił chłopców z chederu wcześniej niż zwykle i po drodze do
sklepiku matki na Pociejowie Jankew wstąpił do reb Sendera Kabalisty, chociaż
zazwyczaj chodził do niego na przepytanie dopiero w soboty, po ostatnim sza-
basowym posiłku.
Reb Sender bardzo kochał dzieci i zawsze przyjmował je z otwartymi ra-
mionami. One jednak, gdy zaglądały do jego sklepiku, czyniły to w tajemnicy
przed rodzicami, bo choć Żydzi z Bocianów odnosili się do starego kabalisty
z szacunkiem, równocześnie woleli trzymać się od niego z daleka. I tak biegano
do niego po lekarstwa i zamowy, po amulety i lecznicze zioła, ale trochę też
obawiano się go, chociaż ledwo zipał i nie był w stanie mówić głośniej, jak tylko
szeptem. Bano się zwłaszcza, żeby nie osłabił wątłych jeszcze, ufnych umysłów
dzieci magią kabały. Posępny cień wspomnień Sabataja Cwi i Jakuba Franka
1
utrzymał się nad bagnami Bocianów dłużej niż nad innymi sztetlami i serca
mieszkańców dręczyło podejrzenie, że może to właśnie reb Sender nie pozwalał
mu się rozwiać. Bociany bowiem tak bardzo wyczekiwały czasów mesjańskich,
iż wystarczyłaby jedna iskra, jedno słowo z ust reb Sendera, by ogień wiary
1 Jakub Frank (1726-1791) – mistyk, kabalista, reformator religijny, samozwańczy prorok, twórca
żydowskiej sekty frankistów. Przez swoich zwolenników uważany za trzeciego i ostatecznego Mes-
jasza po Sabbataju Cwi i Baruchji Ruso. 159