Page 146 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 146

4

           Czas biegł naprzód. Dzieci Josela rosły – i wkrótce Josel uświadomił sobie, że
           jego najmłodsza córeczka, Binele, różniła się od swojego rodzeństwa. Zdawało
           się, że siedział w niej jakiś demon, zły duch. Być może rzeczywiście był to duch
           szalonej narzeczonej Kajli, która utopiła się w stawie.
              Oczywiście oczkiem w głowie Josela był jego jedyny syn, Herszele, jego kadisz.
           Dla niego Josel snuł plany, o jego przyszłości marzył. W Herszelu chciał zobaczyć
           to, co było najlepsze w nim samym i w jego przodkach. W rękach Herszelego
           spoczywał przyszły los jego rodziny, a przez to i całego ludu Izraela, dlatego też
           musiał on być człowiekiem bez skazy.
              Jednak o Binele, najmłodszą córeczkę, podczas narodzin której stracił swoją
           żonę Marimel, Josel martwił się bardziej niż o pozostałe dzieci, bardziej nawet
           niż o Herszelego. Binele wzbudzała w sercu Josela uczucia, których nawet nie
           potrafił nazwać. Na jej widok odczuwał jednocześnie dręczący ból i czułość, tę-
           sknotę i żal – połączone z kojącym spokojem. Mimo to bił ją mocniej i częściej
           niż pozostałe dzieci, chociaż w przeciwieństwie do jej rodzeństwa, trzymała się
           z dala od niego, jak tylko mogła.
              Najbardziej ze wszystkich dzieci Josela przypominała wyglądem Marimel.
           Miała nawet jeszcze bardziej wystające kości policzkowe i skośne oczy niż jej
           matka. Jednak uparta była dokładnie jak ojciec. Nie chciała się nikogo słuchać,
           a z siostrami i bratem biła się już, zanim zdołała w chudych rączkach nabrać
           siły. Dlatego też, jeszcze nim zrozumiała, co oznacza słowo „matka”, usłyszała
           od swojego rodzeństwa, że przez nią ich matka odeszła z tego świata.
              Binele żadną miarą nie mogła pojąć, jak mogło się to wydarzyć. Jak ktoś
           w ogóle mógł odejść z tego świata? A kiedy później dowiedziała się o istnieniu
           takiego strasznego anioła, jak Anioł Śmierci, który przychodzi do człowieka
           i odbiera mu oddech, a wtedy człowiek umiera i grzebie się go na cmentarzu i to
           właśnie oznaczają słowa „odejść z tego świata” – jeszcze bardziej niepojęte stało
           się dla niej, dlaczego to ona była przyczyną śmierci matki, a nie Anioł Śmierci.
           Rzeczywiście urodziła się tego samego dnia, w którym umarła matka, ale siostry
           same jej przecież powiedziały, że Mendl i Gnendl, bociany mieszkające na ich
           dachu, przyniosły ją z nieba. Co wspólnego mogła mieć w takim razie z Aniołem
           Śmierci? Dlaczego jej winą było, że matka umarła akurat wtedy, kiedy ona, Bine-
           le, przyszła na świat? Chyba że matka odeszła z powodu brzydoty Binele. W to
           bowiem, że była brzydka, nie wątpiła. Nie tylko siostry, ale i wszystkie sąsiadki
           wołały przecież na nią „marzepa” . Binele myślała więc, że może kiedy bocian
                                      36
           ją przyniósł, mama spojrzała na nią i zrobiło się jej słabo – a wtedy dopadł ją
           Anioł Śmierci.


    146    36   Właśc. mazepa – osoba płaczliwa, beksa, mazgaj. Tu w znaczeniu: brzydula.
   141   142   143   144   145   146   147   148   149   150   151