Page 150 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 150
W końcu, gdy dowiedział się od Josela wszystkiego, co chciał wiedzieć, wziął Binele za
rękę i poprowadził ją do swojego „gabinetu”, który znajdował się za izbą balwier-
ską. Joselowi kazał zostać w drzwiach, ponieważ wewnątrz nie było dużo miejsca.
Joselowi od razu rzucił się w oczy duży portret niereligijnego Żyda, który wisiał
zaraz obok dyplomu Szmulika. Domyślił się zaraz, że był to ten doktor Hercke,
czy Hercel, o którym mówiono w sztetlu, że Szmulik wierzy w niego jak w jakiegoś
cudotwórcę.
Tymczasem Szmulik posadził Binele obok koślawego stołu zastawionego
przeróżnymi flaszeczkami, papierami i książkami. Obejrzał jej głowę, westchnął
ciężko i zajęczał:
– Wielkie nieba!
Potem niespodziewanie uszczypnął Binele w policzek i wziąwszy ją za rękę,
powiedział:
– Chodź, weźmiemy się do pracy!
W sercu Binele coś zaśpiewało z radości. „Weźmiemy się do pracy” mogło
oznaczać tylko jedno: że podejmie się ją wyleczyć. Ciepło rozlało się po całym jej
ciele od dotyku miękkiej dłoni Szmulika. W tej chwili pozwoliłaby mu zaprowadzić
się na koniec świata.
Tymczasem poprowadził ją z powrotem do izby balwierskiej i posadził na fry-
zjerskim krześle. Włożył jakieś dziwne przyrządy do blaszanego naczynia i postawił
na maszynce spirytusowej, jak gdyby miał zamiar ugotować zupę. Potem wziął
główkę kapusty i kawałek sera i zniknął gdzieś za drzwiami swojego „gabinetu”.
Binele siedziała sztywno, nieruchomo i czekając na niego, wsłuchiwała się w rytm
swojego serca, które biło głośno i szybko, jak jeszcze nigdy dotąd. Ani razu nie
odwróciła głowy w stronę ojca, który stał gdzieś za jej plecami.
Wróciwszy do izby balwierskiej, Szmulik wyjął przyrządy z blaszanego naczynia
i powiedział do Binele:
– To będzie trochę bolało.
Spojrzała na niego rozpromienionymi oczami i odpowiedziała, jak gdyby sama
chciała dodać mu odwagi:
– Nie będę płakać.
– Maladiec! – zawołał i przyjaznym tonem dodał: – Możesz płakać, a na-
40
wet krzyczeć, tylko nie kręć głową, bo zahaczę brzytwą o twoje ucho! – Zaczął
golić jej głowę i obcinać włosy wokół strupów. Binele zacisnęła usta i przełykała
w milczeniu łzy. Nagle, w samym środku jej cierpień, dobroduszny Szmulik Felczer
rozzłościł się na jej ojca i zawołał: – Gemarę potrafisz studiować, tak? – Binele
poczuła na uchu gorący oddech Szmulika. – Ale na to, co Gemara mówi, jesteś
głuchy, co? – Rozsierdził się. – Wszyscy jesteście bezmyślne ośle łby! Ślepi,
zakłamani hipokryci!
150 40 Maladiec (ros.) – zuch.