Page 141 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 141
i reb Sender swoim cichym, szemrzącym głosem zaczął opowiadać co właśnie
przed chwilą ujrzał w swojej wizji Boga i jego aniołów.
Reb Lejbele przysłuchiwał się opowieści reb Sendera jednym uchem. Otrzą-
snął się już ze strachu, który opanował go pośród ciszy, która zapadła wcześniej
w izbie. Częste napady strachu nie były dla niego niczym nowym. Przyglądał
się, jak wszyscy chasydzi łącznie z rabinem dawali się ponieść słowom kaba-
listy i jak cała izba unosi się niczym statek powietrzny do najwyższych wyżyn
mistycznej szczęśliwości, podczas gdy on jeden siedział zakotwiczony do ziemi
ciężarem strapienia. Dopiero kiedy rabin przyszedł trochę do siebie po podróży
na skrzydłach słów reb Sendera, reb Lejbele postanowił zbliżyć się do niego
i wcisnął się na ławę pomiędzy nim a jakimś ekstatycznie rozgadanym cha-
sydem. Pozdrowił rabina, po czym zdał mu raport o tym, co dzieje się w szte-
tlu. Na koniec, niby mimochodem, wspomniał o niestosownym zachowaniu
Josela Obeda.
Rabin wciąż jeszcze szybował myślami gdzieś w niebiosach. Ponieważ o nie-
stosownym zachowaniu Josela słyszał już dziesiątki razy, a poza tym był przy-
zwyczajony, że szames donosi mu na tego czy owego, przyklaskując dłońmi do
rozbrzmiewającej w izbie wesołej melodii powiedział automatycznie:
– Nie martwcie się, reb Lejbie. Przyślijcie go do mnie.
Schrupał hamantaszka , popijając go łykiem soku malinowego, po czym
30
wezwał chazana, by zmierzył się z nim w śpiewie.
Chazan, reb Meir, wagabunda, którego rabin sprowadził nie wiadomo skąd,
i którego reb Lejbele nie mógł ścierpieć, ponieważ zachowywał się, jak gdyby
cała synagoga do niego należała, miał prawdziwie słowiczy głos. Z tym musiał
się reb Lejbele zgodzić. Musiał też przyznać, że i głos samego rabina był piękny
– aksamitny i przywodzący na myśl jedwabiste tony skrzypiec. Reb Lejbele był
w końcu znawcą muzyki i śpiewu, podobnie jak jego żona, Nechla. Właściwie
miłość do śpiewu była jednym z ogniw, które łączyły ich ze sobą. Szczególnie
podziwiali i kochali oboje pieśni kantorów. Nieraz, gdy słyszeli śpiew rabina czy
chazana, na duszy robiło się im słodko i lekko, a jednocześnie tak tęskno, że
aż ściskały im się serca. Reb Lejbele nie mógł też nie zauważyć, że odkąd rabin
i chazan pojawili się w sztetlu, nawet kobiety znały na pamięć całe pieśni kan-
toralne oraz piękne chasydzkie niguny i często kołysały nimi dzieci do snu.
Gdy tylko rabin i chazan zaczęli śpiewać, ludzie zgromadzni na placu
targowym pospieszyli pod dom szojcheta. Rebecyn, z błyszczącymi radością
oczami, przysłuchiwała się śpiewowi, stojąc wraz ze swoją świtą kobiet w przed-
sionku obok otwartych drzwi izby rabina. Gdy zauważyła tumult na zewnątrz,
30 Hamantaszek – zdrobnienie od hamantasz – tradycyjne trójkątne ciastka z makiem lub nadzie-
niem owocowym przygotowywane przez Żydów na święto Purim, nazywane są „uszami” lub „kie-
szeniami” Hamana. 141