Page 139 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 139
kwiczały w kaloszach, puścił się w chasydzki taniec w takt muzyki wygrywanej
przez kapelę w położonym obok chasydzkim sztiblu.
Podskakując w tańcu między dwoma młodzieńcami z bejt midraszu i trzymając
się ich pasków, reb Lejbele zauważył Josela Obeda wchodzącego na plac targowy
ze swoją obdartą czeladką, która nie musiała wcale przebierać się i malować
twarzy, by wyglądać jak purimowi przebierańcy. Josel pozwolił swoim dzieciom
wbiec między rozbawiony tłum – co przypominało spuszczenie sfory psów z łań-
cucha – a sam stanął z boku, wysoki i sztywny niczym słup, z jasnorudą, spły-
wającą na piersi brodą i bez cienia uśmiechu na twarzy. Zupełnie trzeźwy i bez
odrobiny entuzjazmu przyklaskiwał rękoma w takt wesołej melodii, jakby robił
to z obowiązku. I chociaż spoglądał w górę, przyglądając się bardziej bocianom
– które krążyły w powietrzu ponad placem targowym, jak gdyby odprawiały tam
swój własny Purim – niż ludziom na dole, reb Lejbelowi wydawało się, że Josel
nie spuszcza z niego oczu i wie wszystko, widzi całą jego nędzę.
Reb Lejbele przestał tańczyć. Stał przez chwilę, czekając, by przestało mu
się kręcić w głowie, i rozglądnąwszy się zagubionym wzrokiem po rozbawionym,
podskakującym tłumie, z całym swym bólem w sercu ruszył w te pędy, o mało
co nie upadając ponownie w błoto, w stronę domu szojcheta, w którym zakwa-
terowany był rabin ze swoją rodziną.
Drzwi mieszkania rabina stały tego dnia otworem. Rabin wyprawiał ucztę
purimową i młoda rebecyn, pulchna czarnulka wystrojona w ciemną suknię,
ze sznurem pożółkłych pereł wokół szyi i z koronkową opaską – też ozdobioną
żółtawymi perłami – na głowie, krzątała się rozgorączkowana w kuchni razem
z zastępem roztrajkotanych kobiet.
Na widok reb Lejbelego w przemoczonej, wybrudzonej błotem kapocie, która
komicznie kleiła się do jego ciała i z twarzą pokrytą piegami z błota, kobiety
wybuchnęły wesołym, „purimowym” śmiechem.
Jedynie młoda rebecyn – która zdaniem reb Lejbelego nie była żadną wielką
mędrczynią – zasznurowała usta , powstrzymując uśmiech i zduszonym, piskli-
27
wym głosem zawołała:
– Fe, reb Lejbie, zupełnie nie przystoi… by ktoś taki jak wy robił z siebie
głupca!
Złapała się za kształtne biodra, a jej żółtawe, perłowe kolczyki rozkołysały
się, podczas gdy potrząsała z dezaprobatą głową. W żadnym razie nie chciała
wpuścić go w takim stanie do siedziby bejt dinu . Wręczyła mu starą kapotę
28
rabina i wysłała go do szopy szojcheta, żeby się najpierw przebrał. Zanim zdążył
wyjść, jej usta rozsznurowały się i rozchichotała się głośno, a pozostałe kobiety
zawtórowały jej, piszcząc z uciechy.
27 Zasznurować usta – związek frazeologiczny: zamilknąć, milczeć, tu: nie okazywać emocji.
28 Bejt din (z hebr. dom sądu) – miejsce, gdzie rozstrzygano spory, tu: dom rabina. 139