Page 135 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 135

i prostak, mimo że był wdowcem, posiadał wszystko, czego jemu brakowało,
             ciesząc się na dodatek niezasłużonym szacunkiem ludzi.
                 Sam reb Lejbele, który i tak w każdym widział niewolnika złych mocy, ani
             trochę nie wierzył w pobożność i roztropność Josela, w które nikt inny w sztetlu
             nie śmiał wątpić. I chociaż wiedział, że wystawia się na pośmiewisko, nie mógł
             się ostatnio powstrzymać od szeptania do ucha każdemu, kto mu się nawinął
             pod rękę, że prawdziwymi powodami, dla których Josel wypuszczał się tak czę-
             sto do wsi, były: grzeszne prowadzenie się… sziksy … alkohol… krótko mówiąc,
                                                       18
             Josel stał się ojcher-Isroel – zdrajcą ludu Izraela i odszczepieńcem gotowym
             do konwersji na chrześcijaństwo. Mówiąc o tym, reb Lejbele za każdym razem
             spluwał trzy razy.
                 Był dzień jak każdy inny, kiedy Josel wracając ze wsi, zatrzymał się na progu
             synagogi. Reb Lejbele był akurat w złym nastroju i kiedy Josel na jego przyjazne
             powitanie odpowiedział krótko i szorstko, postanowił tym razem postąpić bardziej
             radykalnie niż zwykle. Pospieszył mianowicie donieść na Josela młodemu rabinowi,
             mimo że nie cieszył się on w oczach reb Lejbelego nadzwyczajnym poważaniem.
                 Jakiego bowiem rabina był w stanie pozyskać dla siebie taki biedny sztetl jak
             Bociany, jak nie jedynie takiego młodzieniaszka, chudego drągala, marzyciela,
             który nie miał zielonego pojęcia o tym, co się wokół niego dzieje. Przez połowę
             nocy paliło się u niego w oknie światło, gdyż rzekomo studiował Talmud i komen-
             tarze. Kąpiel rytualną brał w lodowato zimnej wodzie i na długo przed wschodem
             słońca spieszył do synagogi, by odmówić szachres – poranne modlitwy. Poza
             tym na twarzy miał zawsze taki nieporadny, gamoniowaty uśmiech i bez stare-
             go, schorowanego dajana nie podejmował żadnej decyzji. Jeśli miał rozwiązać
             najdrobniejszy problem dotyczący kwestii religijnych czy przeprowadzić jakąś
             dintojrę , konsultował się z sędziwym dajanem, z szacunkiem przysłuchując
                    19
             się jego szepczącemu, stękającemu głosowi z zaśpiewem Gemary – choć nie
             mógł dosłyszeć i zrozumieć ani słowa.
                 Reb Lejbele nie dziwił się jednak ani trochę, że sztetl przyjął młodego rabina
             z entuzjazmem, że był z niego tak dumny i chełpił się nim. Po pierwsze – jak głosi
             powiedzenie: Bemokem szeejn isz iz a hering ojch a fisz . Po drugie młody rabin
                                                           20
             rzeczywiście sprawiał duże wrażenie, kiedy prowadził modły w synagodze pod-
             czas szabasu i świąt. Poza tym był ekspertem w znajdowaniu syntezy pomiędzy
             dwoma diametralnie przeciwstawnymi argumentami, potrafił łączyć w pary cytaty




             18   Sziksa – młoda, atrakcyjna kobieta, nie-Żydówka, ortodoksyjni Żydzi czasami tak nazywają żydow-
                skie dziewczyny nieprzestrzegające nakazów religijnych. Tu w znaczeniu: gojki.
             19   Dintojra (z hebr. din Tora) – dosł.: sąd [według] Tory, sąd polubowny.
             20   Bemokem szeejn isz iz a hering ojch a fisz – dosł. pierwsza część hebrajska: tam, gdzie nie ma
                człowieka, druga w jidysz: i śledź jest rybą, w znaczeniu: na bezrybiu i rak rybą.  135
   130   131   132   133   134   135   136   137   138   139   140