Page 134 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 134

która zdaniem reb Lejbelego była w rzeczywistości niczym innym jak stuprocen-
           towym pogaństwem.
              Plaga ta pojawiła się na obliczu Bocianów jakieś dziesięć lat temu niczym mały
           pryszcz, ograniczając się do paru bogatych domów, i nie miała najmniejszego
           wpływu na życie sztetla. Jednak odkąd zamieszkał tu Szmulik Felczer i wszem
           wobec głosił swoje nowoczesne poglądy – był najwyższy czas, by bić na alarm.
              „Ten doktor, którego potrzebujemy tu jak dziury w moście, oby potrzebowali
           go wszyscy wrogowie Izraela! – wołał oburzony reb Lejbele i podnosił swoje
           małe pięści, zwracając się do grupy mężczyzn, których gromadził wokół siebie
           po modlitwach w synagodze. – Będzie jeszcze czegoś ode mnie chciał!”
              Pod tym jedynym względem Josel zgadzał się z reb Lejbelem, chociaż nie
           widział możliwości, by mogło dojść do porozumienia między chasydami – zwo-
           lennikami różnych rebe – skoro nawet między stronnikami jednego z nich też
           często wybuchały kłótnie. Josel podejrzewał, że reb Lejbelowi nie chodziło tyle
           o porozumienie, ile o to, by zostać ważną osobistością i liderem w sztetlu.
              Pozornie wydawało się, że reb Lejbele mógłby to z łatwością osiągnąć.
           Po pierwsze: był szamesem świętej synagogi, „korony” Bocianów. Po drugie:
           do  jego  obowiązków należało  wymierzanie  kary  chłosty,  z  czego  zresztą
           skwapliwie się wywiązywał. Po trzecie: Bociany nie mogły sobie pozwolić na
           utrzymanie wybitnych uczonych w świętych tekstach, a jeśli już ktoś z miesz-
           kańców sztetla był uczony, to zawsze coś było z nim nie tak. Poprzedni rabin
           na przykład, niezależnie od swej uczoności, cały czas chorował, aż w końcu
           wyzionął ducha i Bociany przez długi czas nie miały rabina. Nowy rabin zno-
           wuż, niezależnie od swej uczoności, okazał się zbyt młody i niedoświadczony,
           by zasługiwać na odpowiedni szacunek – przynajmniej w opinii reb Lejbelego.
           Dajan  miał wprawdzie nawet odpowiednie kwalifikacje, by zostać rabinem,
                16
           był jednak człowiekiem w podeszłym wieku, nieborakiem stojącym jedną nogą
           w grobie. Tymczasem reb Lejbele był uczonym i – podobnie jak Josel – męż-
           czyzną w kwiecie wieku, do tego obeznanym z najdrobniejszymi aspektami
           życia w sztetlu. Jego jedyny problem polegał na tym, że nie cieszył się powodze-
           niem wśród ludzi. Zazdrościł więc każdemu, kogo mieszkańcy Bocianów darzyli
           szacunkiem.
              Wobec Josela reb Lejbele żywił szczególną urazę. Być może dlatego, że sam
           nie posiadał dzieci, co w jego własnych oczach stawiało go na równi z mordercą,
           podczas gdy Josel miał siedmioro. Poza tym – za wyjątkiem pokaźnego brzucha –
           był niewielkiej postury. Być może wydawało mu się więc, że Josel, choć amorec
                                                                           17


           16   Dajan (hebr. sędzia) – w judaizmie osoba zasiadająca w sądzie religijnym i orzekająca zgodnie
             z zasadami halachy (prawa religijnego), najczęściej rabin, ale także osoba ciesząca się zaufaniem
             obu stron.
    134    17   Amorec – prostak, nieuczony.
   129   130   131   132   133   134   135   136   137   138   139