Page 133 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 133

Jednak kiedy dochodził w końcu do synagogi, na próg wychodził zazwyczaj,
             by go przywitać, szames reb Lejbele Pożeracz Japcoka, co nie sprawiało Joselowi
             najmniejszej przyjemności.
                 Reb Lejbele był małym, wychudzonym człeczyną o zapadłej, zgorzkniałej
             twarzy. Miał szeroki, czerwony, mięsisty nos i krzaczaste brwi, spod których
             spoglądała para chytrych, ciekawskich oczu. Mimo mizernej postury reb Lejbele
             posiadał okazały brzuch – jak gdyby był w dziewiątym miesiącu ciąży. Mówiono,
             że taki brzuch urósł mu od japcoku, jak nazywano w Bocianach czulent. Ponie-
             waż ta odrobina, którą jego żona, Dziobata Nechla, przygotowywała na szabas,
             wystarczała mu ledwo na przekąskę, reb Lejbele zwykł stukać do drzwi powa-
             żanych i dobrze sytuowanych mieszkańców sztetla, by poczęstowali go miską
             prawdziwego, tłustego japcoku, żeby mógł się należycie posilić.
                Oprócz wielkiego apetytu na japcok, reb Lejbele nie był w stanie ukryć jeszcze
             jednej słabości – do alkoholu. Soref iz zajn korew  – mawiano o nim w sztetlu.
                                                       12
             Wyszedłszy na próg synagogi, reb Lejbele rozplatał dłonie, którymi zwykle podtrzy-
             mywał swój „ciążowy” brzuch i witał Josela serdecznym Szolem alejchem . Zaraz
                                                                        13
             potem wspinał się na palce – ponieważ sięgał Joselowi zaledwie do ramienia – i po-
             ciągał swoim mięsistym, pijackim nosem, próbując wywąchać alkohol w oddechu
             Josela.
                „Znowu wychyliłeś sobie kieliszeczek, co?” – chichotał, podczas gdy jego
             czujne, małe oczy błyszczały pragnieniem monopolki.
                 Zanim Josel zdołał przysiąc baj bord un pejes , że nie postawił nawet stopy
                                                      14
             w karczmie, reb Lejbele już obmacywał jego kieszenie. Josel reagował na to,
             odpychając go stanowczo łokciem i wołając z rozdrażnieniem: „Poszukajcie
             najpierw w swoich własnych kieszeniach, reb Lejbie!”.
                 Chociaż reb Lejbele lubił zaglądać do kieliszka, nie był prawdziwym chasy-
             dem . Chciał żyć ze wszystkimi w zgodzie i starał się osiągnąć ten cel na swój
                 15
             własny sposób. Często z wielkim zapałem rozprawiał o tym, że już pora zakoń-
             czyć spory między chasydami – zwolennikami różnych rebe – i zjednoczyć się
             w wysiłkach, by przepędzić zarazę atakującą same korzenie bocianieckiego
             sztetla, a mianowicie tę nieznośną, niepokojącą plagę zwaną nowoczesnością,



             12   (jid.) – Bimber jest jego krewnym.
             13   Szolem alejchem – pokój z tobą; tradycyjne przywitanie w jidysz.
             14   (jid.) dosł. Przysięgał na brodę i pejsy – zaklinać się; przysięgać na wszystkie świętości.
             15   Chasydzi podkreślali, że Boga można odnaleźć wszędzie, nie tylko w ciągłych modlitwach, ale
                także w codzienności, nie tylko umartwiając się, ale też bawiąc. Taniec, radosne pieśni, biesiady
                połączone ze spożywaniem dużych ilości alkoholu były elementem chasydzkiego życia, co było
                często krytykowane przez przeciwników, zwłaszcza Żydów ortodoksyjnych, którzy oskarżali cha-
                sydów o demoralizację.                                            133
   128   129   130   131   132   133   134   135   136   137   138