Page 47 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 47

– Proszę chwilę zaczekać, zawołam panią dyrektor – powiedziała,
                 a z jej ożywionego tonu wywnioskowałam, że naprawdę chce nam
                 pomóc.
                    Kilka minut później niewysoka kobieta w średnim wieku, ubrana
                 w białą bluzkę i plisowaną spódnicę do pół łydki zeszła po schodach.
                    – Czy powiedziała pani, że pani ojciec był tutaj więziony przed
                 wojną?
                    – Tak.
                    Miała niewielką, okrągłą twarz, jej oczy błyszczały ciekawością.
                    – Jest pani pewna, że to było przed, a nie w czasie wojny? – zapy-
                 tała, jakby była to niezbędna informacja.
                    – Tak, jestem absolutnie pewna, ale dlaczego, to robi jakąś różnicę?
                    – Bo wszystkie nasze przedwojenne dokumenty zostały zniszczone
                 przez hitlerowców i rozpaczliwie poszukujemy wszelkich dostępnych
                 informacji z tamtego okresu. Wiemy, że było to więzienie dla dysy-
                 dentów politycznych.
                    Kiedy wymieniłam nazwisko ojca, kobieta uniosła brwi.
                    – Zupełnie jak ten architekt, który zaprojektował Muzeum Żydow-
                 skie w Berlinie! Prezydent miasta gościł go dwa dni temu – powie-
                 działa z dumą.
                    Uśmiechnęłam się. Byłam zadowolona, że sława mojego brata
                 obiegła cały świat, i wiedziałam, jak bardzo nasz ojciec cieszyłby się
                 z tego, że ludzie w jego ukochanym mieście rozpoznają dzisiaj jego
                 nazwisko.
                    – To mój brat – odparłam. – Wasz więzień to jego ojciec – dodałam
                 dla jasności.
                    Kobieta wyglądała, jakby miała zemdleć.
                    – Nie mogę w to uwierzyć! – wykrzyknęła.
                    – Ale to prawda – zapewniłam ją.
                    Dyrektorka wygrzebała z szuflady biurka klucze i zabrała nas
                 na wycieczkę po muzeum, która przeciągnęła się znacznie poza
                 godziny otwarcia placówki. Okrucieństwa odkrywały się przed nami
                 stopniowo. Najpierw zobaczyliśmy wystawę narzędzi zniewolenia
                 więźniów: różne rodzaje kajdan, łańcuchy i kajdanki na nadgarstki,
                 potem broń używaną przy egzekucjach i mundury strażników. Na
                 drugim piętrze była wystawa dotycząca zbrodni popełnionych w tym
                 miejscu podczas okupacji hitlerowskiej – zdjęcia egzekucji i wychu-
                 dzonych jak szkielety więźniów. Przetrzymywano tu kobiety w liczbie
                 dziesięciokrotnie przekraczającej normy przestrzeni. Widzieliśmy
                 szubienicę, na której je wieszano. Słyszałam w głowie ich krzyki.
                    Zrobiło mi się niedobrze.






                                                                          47
   42   43   44   45   46   47   48   49   50   51   52